Nieświęte święta | Filip Lipiński

Czy możliwe jest oddzielenie Bożego Narodzenia od Chrystusa? To pytanie chodziło mi po głowie przez całe święta. Nurtowało mnie, czy ateista, bądź nie-chrześcijanin może obchodzić na swój sposób jedno z najważniejszych świąt chrześcijańskich. We współczesnym świecie mamy przecież do czynienia ze społeczeństwami silnie zlaicyzowanymi, jak Czesi, Brytyjczycy, czy mieszkańcy wschodniej części Niemiec.

Z punktu widzenia chrześcijańskiego Boże Narodzenie to przede wszystkim upamiętnienie narodzin Jezusa Chrystusa. Święta te dla chrześcijan są okresem, który z jednej strony przypomina nam o tym, że Bóg zstąpił w Chrystusie na ziemię, a z drugiej uświadamia nam w jakim celu owo przyjście się dokonało (czym byłoby Boże Narodzenie bez Wielkiejnocy?). Wiara, że Jezus jest zapowiadanym Chrystusem, popchnęła ludzi do szerokiej działalności misyjnej. Późniejsze losy chrześcijaństwa, w szczególności po edykcie mediolańskim, doprowadziły do ustabilizowania się Kościoła, jako głównej siły wyznaniowej w ówczesnej Europie. Teodozjusz I Wielki, cesarz rzymski, za pomocą dekretów sprawił, że chrześcijaństwo stało się de facto religią panującą. Związki chrześcijaństwa z władzą państwową były dość trwałe, nawet po przełomie oświeceniowym i Rewolucji Francuskiej. W niektórych krajach Europy, jak np. Wielka Brytania, wciąż mamy do czynienia z „religią państwową”. Mimo to, postępująca od, mniej więcej, lat sześćdziesiątych laicyzacja i imigracja wpłynęły na relacje państwo-Kościoły chrześcijańskie, wymuszając tym samym bardziej inkluzywny model polityczny, względem nie-chrześcijan.

Podejście państwa do świąt i podejście Kościołów chrześcijańskich w krajach zachodnich, również tam, gdzie Kościoły te mają charakter państwowy jest zdecydowanie różne, niż to, które spotkać możemy w zdominowanej przez rzymskich katolików Polsce. W społeczeństwach wielokulturowych święta Bożego Narodzenia, zostają sprowadzone do świeckiego, nieeklezjalnego wymiaru. Mamy do czynienia ze swojego rodzaju Kulturchristentum, chrześcijaństwem sprowadzonym do wymiaru kulturowego. Religia staje się sprywatyzowana, natomiast wspólnym mianownikiem staje się kultura.

W Stanach Zjednoczonych, stanowiących chyba największe skupisko wielu różnych tradycji, wyraźnym symbolem tego zjawiska są życzenia świąteczne składane za pośrednictwem telewizji przez prezydenta USA, który zamiast typowego dla chrześcijan zwrotu „Merry Christmas”, używa neutralnego religijnie hasła „Happy Holidays”. Wynika to z poprawności politycznej i próby rozgraniczenia zwyczajów religijnych i państwowych. Prezydent sprawuje władzę wobec wszystkich obywateli, nie tylko wobec wyznawców jednej religii. Wyróżnienie przez prezydenta w sytuacji publicznej na stanowisku jakiejkolwiek religii czy wyznania mogłoby doprowadzić do krytyki ze strony np. mediów, tak jak miało to miejsce za prezydentury Georga W. Busha.

W demokratycznym społeczeństwie opartym na zasadzie pluralizmu kultura wydaje się być kompromisem w relacjach między państwem a obywatelami. Z drugiej strony może to wywoływać reakcję ze strony co bardziej fundamentalistycznych grup religijnych. W przypadku amerykańskim zwrot „Happy Holidays”, który ma być kompromisem łączącym, przede wszystkim, chrześcijan i żydów (obchodzących w podobnym czasie Chanukę) jest niekiedy odbierany, jako „atak” na chrześcijaństwo (1). Symbolami Bożego Narodzenia w społeczeństwie poddanym sekularyzacji staje się nie Chrystus, lecz brodaty Mikołaj znany z reklam pewnego gazowanego napoju.

Z drugiej strony mamy do czynienia z bardzo ciekawą sytuacją np. w Danii, gdzie wspólnoty muzułmańskie w wyniku działań prawnych doprowadziły dwa lata temu do nieumieszczania choinek w jednej z części Kopenhagi. Zaoszczędzone pieniądze przeznaczyły na obchody islamskiego Święta Ofiarowania (2). Fakt funkcjonowania społeczeństwa wielokulturowego każe zadać pytanie, czy w ogóle możliwe jest wypracowanie takiego modelu kultury politycznej, który by odpowiadał większości grup religijnych przy okazji wydarzeń dotychczas wiązanych z religią? W warunkach demokratycznych często stosunek państwa do religii jest do pewnego stopnia zależny od woli większości wyborców, czego przykładem są relacje Kościoła rzymskokatolickiego z państwem polskim lub wspomniana wcześniej decyzja o nieustawianiu choinki na kopenhaskim osiedlu. Aby społeczeństwo właściwie funkcjonowało, wymagany jest kompromis, którym w teorii powinno być obowiązujące prawo, swoista umowa społeczna.

Nie każdy kompromis jest jednak możliwy do osiągnięcia. Większość prezentuje zazwyczaj wartości kultury, która kształtowała się na danym terenie przez określony, dłuższy czas, stąd większośc państw europejskich bazuje na swoistej kulturowej recepcji chrześcijaństwa. Jednym z rozwiązań jest uczestnictwo władz w uroczystościach wielu religii, tak jak ma to miejsce w Polsce, gdy np. w Wielki Piątek Prezydent RP odwiedza Kościół Jezusowy w Cieszynie. Mimo wszystko zawsze pozostaje ryzyko, że jakaś grupa religijna, bądź niereligijna poczuje się dyskryminowana zachowaniem władz. Moim zdaniem w takich przypadkach ważne jest podkreślanie przez władzę wartości, które konkretne wyznania czy religie wniosły w historię danego kraju. Z tego samego powodu logicznym wydaje się np. przeznaczanie z budżetu państwa sum pieniędzy na renowację zabytkowych kościołów wszystkich wyznań.

Również w polskim społeczeństwie spotykamy się z mnogością różnych deklaracji wiary (bądź niewiary). Według CBOS w 2012 roku w Polsce ok. 6% społeczeństwa stanowiły osoby niewierzące (3). Jest to o ponad 5% więcej osób niż członków obu Kościołów ewangelickich, lecz wciąż w skali Europy dość niewiele. W porównaniu z innymi państwami dawnego bloku wschodniego, Polska jest prawdziwym fenomenem. Mamy do czynienia z pewnym przenikaniem się rzeczywistości państwowej z religijną, czego najlepszym symbolem jest krucyfiks w sali obrad Sejmu. Boże Narodzenie, 25 i 26 grudnia są dniami ustawowo wolnymi od pracy, a więc są to święta państwowe. Podobnie jest ze świętem Epifanii, Wielkanocą i innymi świętami nawiązującymi do chrześcijańskiej tradycji.

Polskie chrześcijaństwo jest również fenomenem w innej materii. Według wspomnianego wcześniej sondażu 93,1% Polaków uznaje się za członków Kościoła katolickiego, (a, co mnie naprawdę zaskoczyło, 0,8% za członków denominacji protestanckich). Jest to zdecydowana większość (przynajmniej wśród tych obywateli, którzy wzięli udział w ankiecie). Problem pojawia się w analizie religijności. Według innego sondażu aż 40% młodych chrześcijan nie uznaje Trójcy Świętej, a 47% nie wierzy w zmartwychwstanie (4). Jakie, w takim wypadku, staje się obchodzenie Bożego Narodzenia? Wydaje mi się, że jest ono silnie motywowane względami kulturowymi. Święta i rytuały religijne tak bardzo wrosły w kulturę Polaków, że trudno sobie wyobrazić niektóre rzeczy bez celebracji w kościele.

Kiedyś zdarzyło mi się rozmawiać z jednym człowiekiem, który spytany o to, czy w Boga wierzy, odpowiedział, że nie. Spytałem go później, dlaczego w takim razie wziął ślub kościelny. Odpowiedział, że nie wyobraża sobie ślubu bez kościoła, księdza i organów. Mam wrażenie, że zjawisko nazwane przeze mnie wcześniej Kulturchristentum, staje się coraz bardziej powszechne i widoczne w naszym kraju. Święta stają się coraz bardziej nieświęte.

1) Young, Cathy, What „Happy Holidays”?, http://reason.com/archives/2004/12/28/what-happy-holidays [wgląd: 10.01.2015].
2) Pawlicki, Jacek, Duńscy muzułmanie nie chcą choinki na Boże Narodzenie, http://wyborcza.pl/1,76842,12977098,Dunscy_muzulmanie_nie_chca_choinki_na_Boze_Narodzenie.html [wgląd: 10.01.2015].
3) Boguszewski, Rafał (opr.) Zmiany w zakresie wiary i religijności Polaków po śmierci Jana Pawła II, CBOS, 2012, Warszawa.
4) Pacewicz, Piotr Polacy odpowiadają papieżowi: „Kościół nie wspiera nas na drodze wiary”, http://wyborcza.pl/1,76842,15154545,Polacy_odpowiadaja_papiezowi___Kosciol_nie_wspiera.html [wgląd: 10.01.2015].