KAZANIE – Niedziela Wielkanocna | Dariusz Chwastek

A gdy minął sabat, Maria Magdalena i Maria Jakubowa, i Salome nakupiły wonności, aby pójść i namaścić go. I bardzo rano, skoro wzeszło słońce, pierwszego dnia tygodnia, przyszły do grobu. I mówiły do siebie: Któż nam odwali kamień od drzwi grobu? Ale gdy spojrzały, zauważyły, że kamień był odwalony, był bowiem bardzo wielki. A gdy weszły do grobu, ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, odzianego w białą szatę i zdumiały się bardzo. On zaś rzekł do nich: Nie trwóżcie się! Jezusa szukacie Nazareńskiego, ukrzyżowanego; wstał z martwych, nie ma go tu, oto miejsce, gdzie go złożono. Ale idźcie i powiedzcie uczniom jego i Piotrowi, że was poprzedza do Galilei; tam go ujrzycie, jak wam powiedział. A wyszedłszy, uciekły od grobu, ogarnął je bowiem lęk i zdumienie, i nic nikomu nie mówiły, bo się bały. (Mk 16, 1-8)

Trzy kobiety – Maria Magdalena, Maria Jakubowa i Salome – wybrały się w drogę. Była krótka: wiodła do groty na wzgórzu Golgoty. Dobrze znały tę drogę do grobowca Józefa z Arymatei, w którym został złożony ukrzyżowany Jezus, gdyż wszystkie wzięły udział w Jego pogrzebie. Kobiety wybrały się w drogę mając na uwadze konkretny cel: chciały się zająć zwłokami Umarłego Mistrza i Przyjaciela; chciały natrzeć Ciało wonnościami, aby w ten sposób dać wobec Niego symboliczny dowód swojej pamięci i szacunku. One Go czciły, szanowały i kochały. Samo namaszczenie miało być tą jedyną i ostatnią powinnością, do której wykonania się jeszcze poczuwały.

Możemy się tylko domyślać, co te kobiety mogły wtedy odczuwać, gdy razem maszerowały: ich wędrówka wydawała się drogą utraconych nadziei, rozczarowania i zawodu. Prawdopodobnie próbowały się jakoś pogodzić z losem, który okazał się tak okrutny dla Jezusa. Podobnie jak Jego uczniowie, kobiety widziały w Nim Mesjasza. Jednak aresztowanie i śmierć były dla nich nieoczekiwanym dramatem, którego skutki wydawały się nad wyraz tragiczne. Grunt osunął im się spod nóg! Wszystko stracone!

Kiedy już przybyły na miejsce, sprawa wyglądała zupełnie inaczej, niż się spodziewały. Po pierwsze, ciężki kamień, którym zasunięto wejście do grobowca, a którym bardzo zamartwiały się po drodze, był już odsunięty, a grób zupełnie otwarty. Po drugie, kiedy już weszły do grobu, okazało się, że wewnątrz siedzi młodzieniec ubrany w białe szaty, które symbolizują nadzieję i zbawienie. Po trzecie i najważniejsze, młodzieniec zwrócił się do kobiet ze zdumiewającym poselstwem: Nie trwóżcie się! Jezusa szukacie Nazareńskiego, ukrzyżowanego; wstał z martwych, nie ma go tu, oto miejsce, gdzie go złożono. Kobiety przeraziły się tym, co zobaczyły i co usłyszały! Interesujące jest to, że one nie bały się ani Zmarłego, ani stanu, w jakim Go znajdą, ale przelękły się treści Zwiastowania: On powstał-z-martwych! Przecież miało być inaczej: zwyczajnie, jak po każdej śmierci. Grobowiec, a w nim złożone zwłoki. Jeszcze nie namaszczone, jak nakazuje obyczaj. Ale ciała nie ma! Nie ma więc kogo namaścić! Grób jest pusty!!

Na to niepowtarzalne Wydarzenie nasze bohaterki zareagowały przerażeniem, ucieczką i milczeniem, a przecież zwiastowana była im właśnie Dobra i Radosna Nowina! Ewangelia mówiąca, że Jezusa nie ma wśród umarłych, spowodowała w ich sercach całkowity zamęt, nie mogło się to pomieścić w ich głowach. Nagle zostały skonfrontowane z wieścią: Jezus wstał z martwych, nie ma go tu! On jest! Żyje! Śmierć okazała się wobec Niego bezsilna. On wygrał! Jest zwycięzcą! Już Go nie trzeba namaszczać wonnościami. Nie można Go wciągać na listę tych, którzy definitywnie odeszli. Nie można, bo On z-martwych-wstał i żyje! Wszelkie więc próby zamknięcia Go w grobie przeszłości nie mają żadnych szans powodzenia.

W tym miejscu może się zrodzić pewna wątpliwość: przecież można się było po tych kobietach spodziewać, że bardzo się ucieszą tak nieoczekiwanym i pomyślnym biegiem spraw. Moglibyśmy pomyśleć, że jeśli już będą płakać, to raczej z radości na samą wieść o tym, że Jezus żyje! Słyszymy jednak coś zupełnie innego: one uciekają! Staramy się zrozumieć i usprawiedliwić strach uczniów, z których niemal wszyscy (z wyjątkiem Jana) oddalili się od miejsca kaźni ich Nauczyciela, nie chcieli lub nie potrafili być świadkami umierania i śmierci Mesjasza. Ale sytuacja odwrotna, gdy kobiety po wejściu do pustego grobu usłyszały, że On wstał-z-martwych, jakby uciekają przed Życiem – taką postawę dość trudno nam pojąć. Czyżby one nie potrafiły się domyślić, że jeśli Chrystus prawdziwie z-martwych-wstał, to znaczy, że ci, którzy Mu ufali i byli z Nim blisko spotkają się z Nim niebawem? Że nie muszą się już obawiać potęgi śmierci? Że już należą do życia?

Jestem przekonany, iż nasze bohaterki to doskonale rozumiały i dlatego właśnie były przerażone. Bowiem wtedy sobie uświadomiły, w jak niewielkim stopniu wierzyły w to Nowe Życie! W obliczu pustego grobu zostały zawstydzone, że właściwie nastawione były na śmierć. Uświadomiły sobie, że dotąd cugle ich życia mocno trzymała śmierć! To przez taki stan umysłu pozostawały jeszcze oddzielone od Zmartwychwstałego Jezusa.

Ponieważ Jezus Ukrzyżowany okazał się Zmartwychwstałym Panem, nie ma Go więc tam, gdzie my widzielibyśmy śmierć, rozpad i nicość. Jego miejsce znajduje się po stronie życia. Co więcej, to On obrócił śmierć w życie! Jeśli od Wielkanocy świat śmierci staje się światem życia, to my możemy mówić już o żywym Ciele Chrystusa, w którym mamy także swój udział przez wiarę. W ten sposób wnosi On w ten świat życie, a my możemy rozdawać je i przekazywać dalej. Wielkanoc oznacza, że żyjący Chrystus może działać w nas i przez nas na rzecz innych – naszych bliźnich.

Niezbędna jest tylko ufna wiara, że Ukrzyżowany Chrystus prawdziwie z-martwych-wstał i żyje teraz na wieki wieków (…) (Obj 1, 18a). Trzeba przyznać, że właśnie w świetle Zmartwychwstania nasza wiara sprawdza się najlepiej: tutaj jest miejsce na jej „pracę“. Tutaj ma okazję się oczyszczać i wzmacniać. Chrześcijanie mogą więc odważnie żyć i podejmować różne zadania, gdyż posiadają niepodważalne świadectwo zwycięstwa życia nad śmiercią, dobra nad złem, miłości nad nienawiścią i prawdy nad fałszem. Jest to świadectwo Zmartwychwstania Chrystusa, które otwiera się przed nami w wierze. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli (J 20, 29b). Amen.

ks. dr Dariusz Chwastek – ur. w 1973 roku w Cieszynie, studiował teologię ewangelicką w CHAT oraz na Wydziale Teologii Ewangelickiej w Lipsku. Duchowny Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, proboszcz Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Wniebowstąpienia Pańskiego  w Warszawie. Specjalizuje się naukami o religii oraz teologią systematyczną. Interesuje się filozofią i muzyką klasyczną.