Jak dobić Kościół? Prześladowania ewangelików w NRD | Filip Lipiński

Wiele słyszy się o prześladowaniach Kościoła ewangelickiego w czasach rządów nazistów oraz wojny, którą wywołali. Powstała na ten temat masa prac, a nazwiska takich teologów jak Bonheffer na stale wpisały się w historię ewangelickiej martyrologii. Rzadziej poruszanym tematem jest ten, dotyczący prześladowań ewangelików w obrębie państwo komunistycznych. Prześladowania te, w niektórych krajach Europy, wywołały znaczący spadek wiernych, lub całkowity zanik pewnych Kościołów ewangelickich, a w szczególności wpłynęły na obecną sytuację Kościołów ewangelickich w środkowej części kontynentu. W swoim artykule skupiam się   na sytuacji ewangelików w Niemieckiej Republice Demokratycznej w latach jej istnienia.

Niemiecka Republika Demokratyczna od samego początku miała być wzorowym państwem socjalistycznym (w wydaniu sowieckim). W państwie takim, rzecz jasna, nie ma miejsca na Kościół, który z zasady jest jego wrogiem. W swoich założeniach NRD było kalką systemu sowieckiego, i w gruncie rzeczy we wszystkich dziesięcioleciach jej istnienia przywódcom kraju udało się utrzymać konsekwentne kopiowanie rozwiązań płynących z Moskwy.

Za datę formalnego powstania NRD uznaje się 7 października 1949. W tym dniu przedstawiciele Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED), komunistycznej partii powstałej z połączenia istniejących wcześniej wschodnioniemieckich frakcji Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) i Komunistycznej Partii Niemiec (KPD), którzy wówczas stanowili już główną siłę polityczną na terenie radzieckiej strefy okupacyjnej, powołali Izbę Ludową (Volkskammer), ogłosili nową konstytucję i proklamowali „niepodległe” państwo. 7 października w późniejszych latach obchodzony był jako święto narodowe.

SED w dość szybko przystąpiła do działania. Po zepchnięciu na polityczny margines Liberalno-Demokratycznej Partii Niemiec (LDPD) i wschodnioniemieckiej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU), partia zarządziła zaostrzoną nacjonalizację, kolektywizację, denazyfikację i remilitaryzację. Przemysł i handel przeszły niemalże w całości w posiadanie państwa, powołano Narodową Armię Ludową (NVA), a także aparat bezpieczeństwa (Stasi).

Kościół, zgodnie z doktryną marksizmu-leninizmu miał zostać zepchnięty z przestrzeni publicznej. Dodatkowym impulsem dla niszczenia Kościoła, była chęć stworzenia „nowego Niemca”. W NRD dominował mit „dobrego Niemca-antyfaszysty”. W szczególności w pierwszych latach istnienia państwa próbowano w sposób totalny zatuszować jakiekolwiek powiązania historyczne z Prusami, czy Trzecią Rzeszą (o dziwo nie dotyczyło to wojska, które powoływało się na pruskie tradycje, chociażby Wielki Capstrzyk w Berlinie, a krój mundurów był niemalże identyczny, jak te używane przez Wehrmacht). Wizerunek „dobrego Niemca-antyfaszysty” nie bazował jednak na ogólnym sprzeciwie wobec Hitlera i jego epoki. Ten „typ” człowieka musiał obowiązkowo być socjalistą, albo komunistą. Inny antyfaszyzm nie wchodził w grę, niezależnie czy był on budowany na gruncie arystokratycznym, kościelnym, czy demokratycznym. Samo używanie przez polityków wschodnioniemieckich sformułowania „faszyzm” było już sporym nadużyciem. „Faszystą” był każdy, kto nie zgadzał się z lansowanym modelem socjalizmu. Retoryka w NRD dystansowała się jednak od sformułowania „narodowy socjalizm”, ze względu na obecność słowa „socjalizm” w tym sformułowaniu. Najlepszym przykładem zastosowania przymiotnika „antyfaszystowski” w propagandzie NRD jest oficjalna nazwa Muru Berlińskiego – Antyfaszystowski Wał Ochronny. Czczono również nowych „bohaterów”. Oprócz przodowników pracy i przywódców partyjnych wśród enerdowskiego panteonu znaleźli się, przede wszystkim, Karol Marks, Fryderyk Engels, Ernst Thälmann, Róża Luksemburg, Karl Liebknecht i… Tomasz Müntzer.

Kościół ewangelicki, którego wierni stanowili zdecydowaną większość chrześcijan we wschodnich obszarach Niemiec o ile nie został określony „faszystowskim”, o tyle, zgodnie z wykładnią Lenina, określano go jako „burżuazyjny”. Walka z ewangelicyzmem miała charakter zarówno ideologiczny, jak taktyczny. Istnienie niezależnego od państwa Kościoła tworzyłoby dla społeczeństwa pewną alternatywę wobec oficjalnie lansowanej propagandy. W istocie tak było. Kościół ewangelicki przez cztery dekady istnienia NRD stanowił miejsce, w którym swobodnie można było rozważać sytuację polityczną. Rzecz jasna po uprzednim upewnieniu się, że żaden ze zgromadzonych, włącznie z pastorem, nie są informatorami Stasi. Pod tym względem wolność, którą gwarantował Kościół, była bardzo ryzykowna. Wielu duchownych i działaczy kościelnych pod przymusem, lub dobrowolnie współpracowało z aparatem bezpieki.

Kościoły krajowe w NRD w latach powojennych podporządkowane były ogólnoniemieckiemu EKD.  Pomimo względnej niezależności, przedstawiciele Kościołów ewangelickich w NRD zostali niejako zmuszeni do przynależności do tzw. Chrześcijańskiej Konferencji Pokojowej, której pierwsze posiedzenie miało miejsce w Pradze w 1958 roku. Podczas spotkania przedstawiciele Kościołów, głównie protestanckich, z krajów wschodniej Europy w pewien sposób wyrazili, dobrowolnie, lub nie, swoje poparcie dla polityki bloku wschodniego.

Kościoły krajowe we wschodnich Niemczech miały także ograniczoną możliwość decydowania o uczestnictwie w konkretnych projektach EKD. W szczególności było to widoczne przy tzw. Memorandum wschodnim, dokumencie wystosowanym przez władze EKD w 1965, w którym uznawały one nową sytuację polityczną Polski, oraz prosiły o przebaczenie zbrodni wojennych i pojednanie pomiędzy oboma narodami. Władze NRD wymusiły na Kościołach sprzeciw wobec dokumentu i w ostateczności Kościoły znajdujące się w republice nie podpisały dokumentu. Podobnie było zresztą i w Polsce, gdzie władze PRL wymusiły na Polskiej Radzie Ekumeniczniej nie tylko odrzucenie tegoż dokumentu, ale także sprzeciw wobec Listu biskupów polskich do biskupów niemieckich.

Władze NRD jawnie sabotowały działalność Kościołów wschodnioniemieckich w obrębie  EKD. Jednym z objawów takiego sabotażu był sposób transferu pieniędzy z centrali EKD w RFN do Kościołów znajdujących się na terytorium NRD. Pieniądze, które były przekazywane z zachodu na wschód musiały przejść drogą oficjalną, co oznaczało wymianę zachodnich marek na wschodnie. Problem polegał na tym, że wymieniano pieniądze na podstawie kursu 1:1, który znacząco obniżał wartość przekazywanych do NRD funduszy. Wartość wschodnioniemieckiej marki była bowiem znikoma. W ten sposób władze NRD pozyskiwały potrzebną im „mocną” walutę, którą można było przeznaczyć na inne, niezwiązane z Kościołem cele. W roku 1969 doszło do formalnego rozdziału Kościołów ewangelickich w NRD od EKD. Powołano nową organizację – Związek Kościołów Ewangelickich w NRD (BEK), co w jeszcze większym stopniu ograniczyło wolność ewangelików.

Władze NRD starały się także w sposób absolutny wyeliminować we wschodnioniemieckim społeczeństwie jakąkolwiek religijność chrześcijańską. Najbardziej uderzano w młodzież. Obowiązkowa przynależność do Organizacji Młodych Pionierów (JP), czy Wolnej Niemieckiej Młodzieży (FDJ), w której dochodziło do radykalnej indoktrynacji, lub wprowadzenie rytuału politycznego zwanego Jugendweihe, który miał zastąpić praktykowaną w Kościele konfirmację to tylko jedne z form działania władz. Uczestnictwo w Jugendweihe było tylko w teorii dobrowolne. Uczniowie, którzy ze względu na przekonania odmawiali brania w nich udziału, mieli trudności w późniejszym zdaniu matury, w dostaniu się na studia, czy w znalezieniu godziwego zawodu. Ewangeliccy uczniowie najczęściej decydowali się na udział zarówno w Jugendweihe, jak i na przystąpienie do konfirmacji, przy czym o tej drugiej lepiej było nie mówić publicznie. Efekt działania państwa poważnie osłabił szeregi wiernych Kościołów, którzy w obawie przed utratą pracy, pogorszenia statusu społecznego lub w wyniku przekonania się do lansowanego modelu socjalizmu porzucali chrześcijaństwo. Do dziś na obszarze dawnego NRD chrześcijanie należą do mniejszości. Władze NRD w pewien sposób zabiły ewangelicyzm dużej części mieszkańców kraju. Dla wielu Niemców ze wschodu Kościół jest rzeczywistością abstrakcyjną, chociaż postrzeganą pozytywnie. Wiernych ciągle ubywa, np. w Wittenberdze, historycznym dla ewangelików mieście, jedynie niewielką część mieszkańców stanowią ewangelicy.

We wschodnich Niemczech dochodziło także do bezpośrednich ataków na Kościół ewangelicki. Zdarzało się, że naprzeciw domu pastora ustawiano megafony, z których można było usłyszeć zarówno obelgi kierowane w stronę chrześcijaństwa, jak i np. frazy, w stylu: pastor XYZ jest zdrajcą ojczyzny. Dodatkowym utrudnieniem, które poważnie wpłynęło, przede wszystkim, na stan obiektów sakralnych, było bardzo wybiórcze stosowanie prawa budowlanego. Kościołom często domawiano przyznania konkretnych pozwoleń, przez co budynki popadały w ruinę. Budowanie nowych kościołów było zabronione.

Przełom w relacjach pomiędzy władzami NRD a BEK nastąpił pod koniec lat siedemdziesiątych, 6 marca 1978. Wtedy to władze NRD postanowiły zrobić z Marcina Lutra użytek. Na polecenie 1. sekretarza KC SED Ericha Honeckera doszło do porozumienia pomiędzy rządem, a Kościołem ewangelickim, reprezentowanym przez biskupa Albrechta Schönherra. Porozumienie dotyczyło wspólnych obchodów 500 urodzin Lutra w 1983 roku. Władze NRD liczyły na to, że w ten sposób uczynią z takich miejsc jak Wittenberga, czy zamek Wartburg atrakcje turystyczne dla mieszkańców państw zachodnich, którzy odwiedzając ważne dla reformacji miejsca, zostawią w nich swoją „mocną” walutę. Rozpoczęto remonty najważniejszych dla reformacji miejsc, takich jak kościół Marii Panny i kościół zamkowy w Wittenberdze, czy zamek Wartburg. W wyniku porozumienia przyznano Kościołowi ewangelickiemu pewne przywileje. Zezwolono na transmisję audycji chrześcijańskich w mediach, pozwolono na nabożeństwa w miejscach publicznych, dopuszczono kapelanów do posługi w domach spokojnej starości, więzieniach i niektórych szpitalach. Zwolniono także część więźniów politycznych skazanych ze względu na zaangażowanie w sprawy Kościoła. W czasie obchodów w 1983 po raz pierwszy w historii NRD w berlińskim Muzeum Narodowym pokazano wystawę poświęconą Lutrowi i Reformacji. Ponoć Margot Honecker, żona 1. sekretarza, bardzo ostro krytykowała swojego męża za ten „flirt z Lutrem”.

W NRD dochodziło również do sprzeciwów, jednakże, ze względu na wysoką efektywność działań Stasi, raczej decydowano się na współpracę z państwem, aby nie prowokować władz do surowszych represji. Najbardziej znany jest protest pastora Oskara Brüsewitza, który występując przeciwko dyskryminacji Kościoła w NRD dokonał aktu samopodpalenia w Halle w sierpniu 1976. Wcześniej Brüsewitz organizował mniejsze protesty. Uwagę bezpieki przykuł po raz pierwszy, gdy w miejscu publicznym wystawił krzyż zbudowany z lamp neonowych. W dniu swojego samobójczego protestu rozdawał ulotki, w których zawarł krytykę ówczesnego systemu. Zmarł w szpitalu w wyniku poparzeń. Media enerdowskie jednoznacznie okrzyknęły pastora Brüsewitza szaleńcem. W gazetach publikowano spreparowane ekspertyzy psychiatryczne, które miały zdyskredytować zarówno jego samego, jak i protest, którego dokonał.

Kościół odzyskał swój głos w roku 1989, gdy w murze berlińskim zaczęły pojawiać się coraz większe szczeliny. Władza Honeckera słabła. Twardogłowy komunista nie przystawał do epoki, którą zaczął Gorbaczow. Kościół ewangelicki stał się centrum wsparcia dla protestujących w październiku 1989. Jednym z bohaterów tego okresu jest pastor Joachim Gauck, dzisiejszy prezydent Niemiec. Po upadku muru berlińskiego i zjednoczeniu Niemiec został on Federalnym Komisarzem do Spraw Akt Stasi i był jednym z architektów procesu lustracyjnego w byłej NRD.

Bibliografia:

Bruncz D., Ks. Oskar Brüsewitz – pastor, który się spalił, http://www.ekumenizm.pl/koscioly/protestanckie/ks-oskar-brusewitz-pastor-ktory-sie-spalil/ [wgląd: 11.11.2015].
Herfried M., Mity Niemców, Warszawa 2013.
Lepp C., Nowak K., Evangelische Kirche im geteilten Deutschland, Vandenhoeck & Ruprecht, Göttingen 2001.

Filip Lipiński – urodzony w Bełchatowie, absolwent etnologii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, student teologii ewangelickiej w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Pasjonuje się filozofią, historią, muzyką klasyczną. Lubi koty.