Dramat wolności | Jarosław Sajdok

Dramat Wolności

SCENA PIERWSZA

Cała scena odbywa się w pomieszczeniach biurowych na najwyższym piętrze oszklonego, klimatyzowanego wieżowca, stojącego pośród ognia i krzyku dusz potępionych, w piekle.

Do biura wbiega zdyszany i ewidentnie zdenerwowany pracownik niższego szczebla.

Pracownik

Szefie, Szefie! Mamy problem!

Zza biurka wolnym, leniwym ruchem wychyla się rogata głowa, czerwonego jak papryka chili CEO, Lucjusza Tracza. Nie patrzy na pracownika.

Lucjusz

Co znowu za problem?! Dajcie mi wy wszyscy święty spokój… Ile razy mam powtarzać

No ile?

Pracownik

Tak, tak, szefie, wiem, archiwum, ale…

Lucjusz

TAK! ARCHIWUM! Mam to przeliterować?! Tysiące lat już działamy na rynku penitencjarnym, to już każdy możliwy problem rozwiązaliśmy… Do archiwum! Tam znajdziesz odpowiedź!

Pracownik

W archiwum nie ma odpowiedzi! Już sprawdzaliśmy, pod: Szczęśliwi penitencjariusze, zadowoleni cierpiętnicy, masochiści w piekle i nic! Nic nie działa…

Lucjusz

Poważnie? A z działem innowacji rozmawialiście?

Pracownik kiwa głową  w geście potwierdzenia, a zaciekawiony Lucjusz dopiero teraz spojrzał na pracownika.

No dobra dawaj co tam się u was dzieje?

Pracownik

Zgłaszaliśmy Szefowi ostatnio, że część z przybywających dusz nie wyraża wymagalnego poziomu ubolewania względem trafienia do naszej placówki?

Lucjusz

No…

Pracownik

To teraz jest o niebo gorzej. Teraz niektóre dusze wskakują do kotłów z ewidentnym uśmiechem i radością. Ostatnio jeden nawet podziękował nam za naszą służbę i pytał, czy naprawdę będzie mógł tu zostać całą wieczność, a od drugiej zmiany słyszałem, że cala grupa dusz skarżyła się na mojego pracownika, że za słabo bije ich biczem i proszą o kogoś mniej zmęczonego…

Lucjusz

Ty sobie chyba ze mnie jaja robisz… Jeśli ściemniasz to koniec z owocowymi czwartkami!

Pracownik

Ale szefie, to prawda. Próbowaliśmy już wszystkiego. Nawet najnowszych tortur, jak i klasyków. Nawet zamieniliśmy kokosy na ananasy, a w tle leciały najnowsze zremiksowane kawałki Queen. Wie szef, te remiksy techno, których to nawet rada najwyższa chciała zabronić ze względy na już zbytnią brutalność, i nic… A oni pytali, czy nie mamy jeszcze arbuzów.

Lucjusz

Ale to niemożliwe! Co to za jedni?

Pracownik

Polacy…

Lucjusz

Przyprowadzić mi jednego!

SCENA DRUGA

Do biura Lucjusza siłą zostaje wprowadzona, a po drodze skopana, bardzo zmęczona postać, z twarzą tak obitą, że ciężko rozpoznać czy to mężczyzna, czy kobieta. Postać uśmiecha się.

Lucjusz z niedowierzaniem przygląda się uśmiechowi postaci i oddala swoich wszystkich pracowników z pomieszczenia.

Lucjusz

Coś ty za jeden? I czego się uśmiechasz? Zetrzyj ten uśmiech z twarzy, bo każę Cię zamknąć w lochu z kapiącą wodą na głowę.

Postać

Tak poproszę.

Lucjusz

Co poproszę? O co Ci chodzi?

Postać

No poproszę do tego lochu, wydaje się przyjemny?

Lucjusz

Że co? No nie do wiary, skąd żeś się wziął?

Postać

Z Polski.

Lucjusz

No dobra. To już wiem, ale powiedz mi czemu taki szczęśliwy jesteś, to może faktycznie cię wyślę do tego lochu, do którego chcesz?

Postać

A będą mnie tam razić prądem?

Lucjusz

O tym to ja zadecyduje.

Postać

Dobrze. Bo lubię być tu, bo tu nie mam wolności.

Lucjusz

Że co? Cieszysz się, że nie masz wolności?

Postać

No tak. W Polsce to miałem wolności sporo. Była tam demokracja, granice otwarte, jedzenia do wyboru sporo, nikt mi nie mówił co mam robić, do jakiej szkoły iść, w co się ubrać. Rozrywek było sporo, gry, książki dostępne, internet, kina, teatry, można było skakać ze spadochronem itp. oczywiście wszystko kosztowało, ale jakoś się dało.

Lucjuszu

No, ale demokracja, to chyba dobra rzecz?

Postać

No tak myślałem kiedyś, jeszcze za komuny, to się doczekać nie mogłem. A tu co? Jeden oszust za drugim, próbuje się dorwać do koryta, przekupując moich znajomych moimi i ich pieniędzmi, szczując jednych na drugich… Interesowałem się polityką, bo myślałem, że to przydatne, że to coś zmieni, ale wiesz… Zmartwień i złych emocji tyle, że w pewnym momencie masz dość, i nawet na wybory przestajesz chodzić. Ból tylko tak naprawdę, że po raz kolejny zaufałeś świni, która przebrała się za Lwa, który miał obronić cię przed wyzyskiem, że lepiej już mi kiedy mnie bijecie bo wiem czego się spodziewać. Oglądasz ich wypowiedzi i widzisz, i czujesz, jak próbują cię przeciągnąć z jednej na drugą jakimiś sztuczkami słownymi. Mam już tego dość. Miałem taki moment nawet, że stwierdziłem, że lepiej niech już wróci jakiś Stalin, by już za mnie podejmował wszystkie decyzje, a nie że w imię wolności mam się tym szambem przejmować.

Lucjusz

Faktycznie, to źle wygląda. No ale sam mówiłeś, że granice otwarte to mogłeś wyjechać.

Postać

Łatwo powiedzieć, kiedy nie kocha się Polski i nie ma się tu rodziny. A co do granic, to też fajna wolność, o ile nikt nie zmusza cię do podroży, wakacji itp.

Lucjusz

Kto zmusza?

Postać

A no co? A jak myślisz, komu się opłaca, by wszyscy harowali, bo trzeba, podkreślam, trzeba wyjeżdżać za granicę na wakacje, czym dalej i bardziej egzotycznie, tym lepiej. Status się liczy. I to już nie mówię o marketingowcach biur podroży, którzy wpajają wszystkim, że będziesz tylko szczęśliwy na wakacjach w 5 gwiazdkowym hotelu, ale mówię o sąsiadach chwalących się, gdzie to nie byli, jak było super. I o tym, jak Twoja żona słucha tych opowieści ze łzami w oczach, zapowiadającymi wiercenie dziury w brzuchu przez najbliższe parę tygodni, o wzięcie kredytu na wakacje. Ty i tak wtedy wiesz że ciężko będzie przetrwać do pierwszego, ale i tak myślisz o tym kredycie, walczysz z samym sobą i z smutkiem, który Cię pożera, że nie stać Cię zabrać rodziny do wymarzonej Tunezji. Solić taką wolność. Granice były zamknięte, to się człowiek cieszył jak w góry pójdzie z noclegiem w namiocie. A jak granice zamknęli na chwilę, bo jakaś zaraza, to wielkie lamenty sąsiadów, że im wakacje odwołalni i zamiast modlić się o zdrowie bliskich, i o siłę dla lekarzy, ludzie się skupiali na odbieranej im wolności.

Lucjusz

Czyli co, aż tak wolność wam tam ciążyła?

Postać

No tak. Wiesz co, aż mnie boli, kiedy o tym opowiadam. Za komuny nie było wolności wyboru. A teraz? Idziesz do sklepu i miliony produktów, które walczą marketingiem o Twoje względu, w reklamach używając tak często przyjemnych dla ludzi symboli, że widząc całującą się parę na ławce, już automatycznie myślisz o zjedzeniu batonika, będącym według reklamy jeszcze lepszym doznaniem, niż wspomnienie pierwszej miłości. Fajna ta wolność, naprawdę. Chcesz wybrać makaron to wybór taki że nie wiesz, gdzie spojrzeć. Fajnie by było, gdybyś mógł się jakimiś kryteriami kierować. Pisze eko? Fajnie, ale znając życie, eko tylko z nazwy… Produkt polski? Pewnie naklejka przylepiona. Chcesz wybrać dobrze, ale przestałeś już wierzyć… Z ubraniami to samo… Wolisz dać więcej za koszulkę? Bo chcesz być fair trade? By jakiś wyzyskiwacz nie zarobił na dzieciach w Indiach? A gdzie tam polski dostawca i tak pewnie przykleił metkę na ,,made in Poland”, więc ta wolność poza smakiem goryczy nie pozostawia nic, bo i tak bierzesz najtańsze i wychodzisz.

Lucjusz

No a rozrywka?

Postać

Naprawdę chcesz tego słuchać dalej? No ok. Więc…

Lucjusz

Stop stop stop. O rozrywce jednak nie, bo pewnie i tak opowiesz o ZOO, w których zwierzęta są przetrzymywane w złych warunkach, o programach telewizyjnych prowadzonych przez oszołomów, których celem pewnie jest przekonać cię do swojej racji, najczęściej politycznej?

Postać

No o tym to nie myślałem, ale w sumie… Wiesz, ta wolność to aż przytłaczała…Była, no wiesz, straszna. Wszystko próbowało cię zagarnąć tylko dla siebie, ideologie, promocje, marki, style życia, trenerzy personalni, wróżki, politycy, niby miałeś wybór, niby dostaliśmy wolność wyboru. Wyboru opartego na rozumie, wiedzy, na miłości – a jak w polityce to widać, wybór i nasza wolność oparta jest na chciwości, dezinformacji, złości i na wartościach, o których chcemy słyszeć, ale już w nie nie wierzymy.

Lucjusz

Szlag… No ale polska to przecież kraj wierzący, kościołem stojący. Słowa Bożego mogliście przecież słuchać, i mimo że nie jest to mój styl biznesowy, to jednak wam to jakoś pomagało zawsze.

Postać

A gdzie tam. Z ambony łatwiej ostatnio usłyszeć nienawiść do ludzi i wychwalanie władzy, niż coś o bożej miłości… Ostatnio to nawet się okazało, że Ewangelista Łukasz pracuje jako minister zdrowia, a Mateusz miał na nazwisko zbliżone do krainy na ziemiach czeskich, i był historykiem bankierstwa czy jakoś tak. Także nawet i w kościele ciężko było o…

Lucjusz

Dość, dość, dość. Już nawet ja nie chcę tego słuchać. STRAŻE! ZABRAĆ GO I DO LOCHU! A co trzy godziny kopać go prądem.

Lucjusz wystukuje numer telefonu na dotykowym ekranie swojego smartfona i czeka.

Słychać głos z głośników

Halo-halo…

Lucjusz

Stwórco, cholera weź mi tych Polaków już nie wysyłaj… Oni i tak mają już niezłe piekło na ziemi. Weź ich do siebie, dobra?

Stwórca

A co oni znowu nawyrabiali?

Lucjusz

Sam sobie z nimi pogadaj, bo ja nawet o tym myśleć nie chcę i nie dziwię im się, że w piekle czują się jak w raju…

Stwórca

No dobra, obniżę im trochę wskaźniki bo jak sprawdzałem ostatnio to do ciebie trafiają głównie za wulgaryzmy, a to w sumie ich sposób na wyrażanie emocji.

W tle słychać młodą osobę

Syn Boży

Ale tato, miało być z łaski przez wiarę, a nie uczynki, obiecałeś!

Stwórca

No wiem, wiem… ale Polakom dałem wolność wyboru, no więc wybrali…

Lucjusz już ma rzucać słuchawką, ale się powstrzymuje

Lucjusz

Stwórco, a kiedy w końcu ja dostanę wolność?

Stwórca

Dałbym ci, ale po godzinie chciałbyś mi ją oddać.

(Autor powyższego tekstu informuje, iż większość z opisanych problemów z wolnością są zapisem rozmów przeprowadzanych z zmęczonymi ,,wolnością” Polakami.)

Jarosław Sajdok – urodzony w Bielsku-Białej, ochrzczony w Jaworzu. Absolwent Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Człowiek między Bogiem a Diabłem. Zainteresowania: ludzie, myśl, duszpasterstwo i kultura masowa. Ulubiona bajka z dzieciństwa: Byczek Fernando. Aktualnie pomocnik w Parafii E-A w Kętrzynie.