Reformacja a nowożytne społeczeństwo obywatelskie | Łukasz Barański

W Reformacja to zjawisko, które można analizować i oceniać w perspektywie indywidualnej, społecznej oraz politycznej. Niosła ze sobą potencjał zmian cywilizacyjnych i dowartościowała pozycję człowieka w świece.

Gdy w roku jubileuszowym zastanawiamy się jakie zmiany dla Europy i chrześcijaństwa zachodniego przyniosła ze Reformacja, to musimy najpierw sięgnąć wzrokiem wstecz, do okresu średniowiecza by na tle tej epoki zrozumieć ów proces zapoczątkowany w 1517 r. wystąpieniem Marcina Lutra. Zasięg Reformacji nie dotyczył bowiem wyłącznie spraw kościelnych, ale także, a może przede wszystkim miejsca jednostki w świecie. Do rangi symbolu urasta fakt, że już pierwsza ze sławnych 95 tez Lutra z 1517 r. mówi o pokucie w kontekście indywidualnym – w kontekście życia religijnego chrześcijanina.

Wpływowe pismo

Okres poprzedzający wystąpienie Marcina Lura w 1517 r. to schyłek średniowiecza, czas głębokiego kryzysu Kościoła zachodniego, który w XV w. nie poddał się naciskom środowisk politycznych i uniwersyteckich i odrzucił postulaty reformy zgłaszane na obu wielkich soborach w Konstancji i Bazylei w I połowie XV wieku.

W aspekcie kościelno-politycznych schyłek średniowiecza to okres upadku autorytetu papiestwa, wzrostu nastrojów antyklerykalnych w wielu krajach Europy, szczególnie w Niemczech, stanowiących wówczas niejednolity organizm polityczny, którego słabości były wykorzystywane do granic przez sprawny aparat fiskalny kurii rzymskiej. Biorąc pod uwagę historyczne uwarunkowania, nic dziwnego, że Reformacja zaczęła się właśnie w Niemczech. Gdy w 1518 r. na sejmie w Augsburgu młody zakonnik augustiański Marcin Luter był przesłuchiwany przez papieskiego legata kardynała Kajetana, obradujące jednocześnie stany sejmu Rzeszy przyjmowały po raz kolejny długą listę skarg narodu niemieckiego skierowanych do papieża. W skargach tych posłowie żądali większego wpływu na sprawy Kościoła w swoim kraju. Te same zarzuty, znane w Niemczech od połowy XV wieku, przytoczył Marcin Luter dwa lata później, w 1520 r., w swym piśmie Do chrześcijańskiej szlachty niemieckiego narodu. Gdyby jednak wittenberski profesor poprzestał tylko na tych kościelno-politycznych zarzutach, jego pismo byłoby tylko jednym z wielu tego typu dzieł politycznych w ówczesnych Niemczech. Wbrew pozorom, to nie zawarta w tym piśmie krytyka celibatu, nadmiernego fiskalizmu kurii rzymskiej, biskupów i papieża, ale postulat powszechnego dostępu do wykształcenia dla wszystkich, zorganizowanej i kierowanej przez gminę opieki nad ubogimi i sierotami, a przede wszystkim teologiczny postulat powszechnego kapłaństwa wiernych były tym co sprawiło, że pismem tym wpłynął Luter na zmianę historii współczesnych Niemiec i współczesnej Europy, zarówno w perspektywie indywidualnej, jak i społecznej oraz politycznej.

Perspektywa indywidualna – każdy jest podmiotem

Nauka Lutra o powszechnym kapłaństwie okazała się w pierwszych latach rozwoju Reformacji jednym z najważniejszych motorów napędowych wprowadzanych zmian. Odkrycie to miało moc emancypującą każdego chrześcijanina do rangi podmiotu w relacji z Kościołem.

W swym piśmie Do chrześcijańskiej szlachty… Luter wprowadza istotne rozróżnienie: „urząd kapłański” jest udziałem każdego ochrzczonego, natomiast ksiądz, bądź proboszcz parafii pełni służbę (ministerium). Tym co odróżnia zwykłego wiernego od księdza jest pełniony urząd, ale nie stan. Duchowny ma również być zwykłym mężem i ojcem rodziny, jak każdy wierny, gdyż nie ma między nimi różnicy stanu, którą wprowadzał również celibat. Upodmiotowienie chrześcijanina w jego relacji z Kościołem miało swe źródło w inny, wcześniejszym odkryciu teologicznym Lutra. Chodzi o jego sławne odkrycie znaczenia sprawiedliwości Bożej, które było de facto odkryciem uwalniającej człowieka mocy łaski Bożej. Łaska Boża uwalnia człowieka jednak nie tylko od grzechu, ale od wszelkich uwarunkowań społecznych, które w okresie średniowiecza stanowiły nakładany przez Kościół gorset sprawiedliwości uczynkowej powiązanej z nieprzekraczalną barierą hierarchii stanowej. Konsekwencją Lutrowego odkrycia znaczenia łaski Bożej są jego kolejne teologiczne konstatacje, niosące potencjał uwalniających człowieka zmian: nauka o wolności chrześcijanina i nauka o powszechnym kapłaństwie wiernych.

Perspektywa społeczna – bez różnicy stanu

Naukę o kapłaństwie wszystkich wiernych, kluczową dla zrozumienia, czym jest Kościół, przedstawił Luter w swych trzech programowych pismach z 1520 r.: Do chrześcijańskiej szlachty niemieckiego narodu, O niewoli babilońskiej Kościoła i O wolności chrześcijanina. Jednak już w 1519 r. , w liście do książęcego sekretarza Georga Spalatina, poruszył tę kwestię pisząc: „obowiązków księdza, o które mnie pytasz, nie znam. Im dłużej o tym rozmyślam, tym bardziej jestem przekonany, że nic nie wymyślę, oprócz ceremonii, co mógłbym Ci napisać. Dlatego porusza mnie bardzo apostoł Piotr, który mówi (1 P 2, 5.9), że wszyscy jesteśmy księżmi, podobnie mówi Jan (Obj. 1,6; 5,10), tak że ten rodzaj kapłaństwa, w którym my jesteśmy, nie wydaje się wcale inny od tego, w którym są świeccy, za wyjątkiem urzędu, przez które sprawowane są sakramenty i posługa Słowa. Poza tym wszystko jest takie samo … Dlatego zadziwiające jest, dlaczego ordynacja określana jest mianem sakramentu”1. Na gruncie biblijnym Luter dochodzi do fundamentalnego przekonania, że obowiązujący w średniowieczu teologiczny i prawny podział społeczeństwa na dwa całkowicie różne stany – stan duchowny i świecki – nie ma biblijnego uzasadnienia.

W swym programowym piśmie Do chrześcijańskiej szlachty nauka o powszechnym kapłaństwie staje się argumentem za koniecznością reformy Kościoła. Luter zaczyna od wyliczenia trzech murów, którymi otoczyło się papiestwo przed krytyką ze strony zwolenników reformy. Pierwszy mur to przewaga władzy duchownej nad świecką, drugi – monopol na interpretację Pisma Świętego, trzeci – wyłączne prawo do zwoływania soboru. Teologicznym uzasadnieniem pierwszego muru jest średniowieczna nauka o dwóch całkowicie różniących się stanach: duchownym i świeckim. Luter z całą mocą zwalcza to teologiczne, społeczne i klasowe rozróżnienie. Jego głównym argumentem jest teza, że „wszyscy chrześcijanie są prawdziwie duchowego stanu i nie ma między nimi żadnej różnicy, jedynie co do pełnionego urzędu”.

Samoograniczenie wolności – paradoks Reformatora

Wkrótce miało jednak się okazać, że równościowe postulaty Lutra niosły jednak ze sobą spore zagrożenie dla rodzącego się ruchu Reformacji.

Na przełomie 1521/22 r. pod nieobecność Lutra, który od sześciu miesięcy ukrywał się na zamku w Wartburgu, gdyż ciążył na nim wyrok banicji wydany na sejmie w Wormacji (1521), wydarzenia w Wittenberdze zaczęły przybierać coraz bardziej radykalny obrót. Dnia 24 stycznia 1522 r. rada miasta, znajdująca się pod wpływem radykalnych reformatorów – Andreasa Karlstadta i Gabriela Zwillinga, wydała Porządek dla miasta Wittenbergi (Ordnung der Stadt Wittenberg) w którym stwierdzała m. in.: Również obrazy i ołtarze w kościołach powinny zostać zniesione, a to w celu uniknięcia bałwochwalstwa.

Luter znalazł się w dwuznacznym położeniu. Z jednej strony co do zasady akceptował postulaty radykalnych zmian, z drugiej – widział zagrożenia wynikające z ich gwałtownej realizacji2.

Wchodząc na ambonę kościoła zamkowego w Wittenberdze 9 marca 1522 r. zakonnik- banita, radykalny krytyk odpustów i orędownik daleko idących zmian w teologii i życiu Kościoła, stawał się dopiero reformatorem. W tym celu musiał zahamować zapoczątkowaną przez siebie samego lawinę wydarzeń, wykazać się charyzmą przywódcy większą niż wówczas, gdy nawoływał do szybkich zmian, wreszcie zmierzyć się z popularnością swych radykalnych uczniów – Karlstadta i Zwillinga. Ów test przywództwa, któremu w przededniu budzącej się rewolucji musiał poddać się Luter w Wittenberdze, był jednocześnie sprawdzianem powagi całego nowo powstającego w Wittenberdze Kościoła ewangelickiego. To wówczas bowiem ważyły się losy Kościoła jako instytucji o charakterze zorganizowanym i świeckim. Porażka Lutra w marcu 1522 oznaczałaby dalszą radykalizację ruchu reformacyjnego, odsunięcie się od niego wpływowych protektorów (możnowładztwo), jego stopniową marginalizację i w efekcie schyłek w mniej lub bardziej krwawych wydarzeniach, mających swe analogie w dotychczasowych działaniach średniowiecznej inkwizycji.

Kazania postne Lutra stanowią przełom w postawie reformatora i można je uznać za punkt zwrotny w historii reformacji wittenberskiej. Dla Lutra stało się wówczas jasne, że kierunek, który on sam nadał temu ruchowi, miał w sobie niebezpieczny potencjał rewolucyjny, który pod jego nieobecność zaczął się urzeczywistniać. Luter zrozumiał, że zmiany w teologii i życiu Kościoła, na których tak bardzo mu zależy, nie mogą prowadzić do rewolucji, a jedynie do reformacji, a więc naprawy istniejącej ziemskiej struktury Kościoła. I choć po bulli ekskomunikacyjnej i wyroku wormackim Luter zrozumiał, że na przeszkodzie reformy Kościoła stoją jego ziemskie instytucje, to jednak wydarzenia wittenberskie przekonały go, że nie należy z instytucjonalnych form życia nowego Kościoła rezygnować. Poza wiernością Ewangelii i czystością doktryny, Kościół ten musiał być oparty także o zewnętrzne, materialne oraz organizacyjne formy życia religijnego. Reformacja – by nie powtórzyć historii waldensów, humiliatów, pikardów czy lollardów, musiała iść drogą środka – odrzucając nauki i praktyki, które uniemożliwiają osiągnięcie zbawienia, a jednocześnie akceptując niektóre zewnętrzne formy kultu oraz istnienie świeckich instytucji życia kościelnego, a z czasem także sojusz organizacji kościelnej z władzą świecką, jako warunek przetrwania i rozwoju. Mądrością Lutra – reformatora było zrozumienie, że całkowicie wolny chrześcijanin, to nie owładnięty świętym szałem niszczyciel obrazów, lecz przede wszystkim „sługa” Bożej Ewangelii, który bierze wzgląd na „słabych” – a więc tych, którym stare ceremonie były jeszcze potrzebne, których szybkość wprowadzanych zmian gorszyła i odpychała od ruchu reformacyjnego. Postulowany przez Karlstadta i Zwillinga przymus natychmiastowych i radykalnych zmian był, zdaniem Lutra, niczym innym jak przykładem znienawidzonej „sprawiedliwości uczynkowej”.

Perspektywa społeczno-ekonomiczna – nowożytna gospodarka

Z perspektywy społeczno-ekonomicznej, można powiedzieć, że Reformacja niosła ze sobą pewien potencjał zmian cywilizacyjnych. Uwolniła ona energię aktywności społecznej, począwszy od niemieckich drukarzy, przez emancypujących się na pozycje pełnoprawnych uczestników życia społecznego i rodzinnego księży – jako ojców rodziny, duszpasterzy, wreszcie również posłów, deputowanych Rady Państwa, jak na przykład ks. Theodor Hasse w XIX-wiecznej Austrii, czy nawet prezydentów państw, jak Joachim Gauck w XX-wiecznych Niemczech – aż wreszcie do szerokiej grupy przedsiębiorczych rzemieślników, którzy swą ciężką i sumienną pracą realizowali Boże powołanie do bycia w świecie. W tym konkretnym miejscu, w którym każdy człowiek został przez Boga umieszczony. Nowożytny self-made man to często ewangelicki fachowiec, dla którego praca i sukces zawodowy często stanowią jedyne pewne świadectwo Bożej przychylności i błogosławieństwa. Dodajmy – praca wykonywania sumiennie i zgodnie z regułami rzemiosła. Dlatego bardzo często historia Reformacji pokazuje, że o nagłym przyspieszeniu gospodarczym danego regionu decydował fakt, że z sąsiedniego kraju wyganiano protestantów, stanowiących często elitę gospodarczych zmian. Tak było w XVII wieku, gdy Brandenburgia – późniejszego Królestwo Prus, zaczęło budowę podwalin swej potęga gospodarczej od napływu wykwalifikowanych rzemieślników – wygnanych z Francji hugenotów i braci czeskich z Czech. W skali lokalnej proces ten możemy zaobserwować w XVIII wieku, gdy po zdobyciu prawie całego Śląska przez Prusy ewangeliccy rzemieślnicy emigrowali z habsburskiego Bielska na pruski Górny Śląsk, przyczyniając się do wzrostu gospodarczego znaczenia tego regionu.

Perspektywa polityczna – legitymizacja protestu

Z perspektywy politycznej można powiedzieć, że dziedzictwem Reformacji jest przede wszystkim bazujący na postulacie krytycznego myślenia protest. Ten protest nie był podszyty anarchicznym dążeniem do obalenia władzy zwierzchniej. Jego źródłem było dążenie do emancypacji spod kurateli narzuconych autorytetów.

Granicę uprawnionego protestu stanowią odpowiedzialność względem bliźniego, posłuszeństwo Bożemu nakazowi. Mottem Lutrowego sprzeciwu nie było „tak oto stoję, inaczej nie mogę”, gdyż te słowa zostały mu później przypisane, lecz wypowiedziane w chwili przesłuchania przed cesarzem zdanie: „trwam przekonany przez Pismo Św., na którym się opieram, Słowo Boże pochwyciło moje sumienie… A więc nie mogę i nie chcę odwoływać, bo działanie wbrew sumieniu nie jest ani pewne, ani zbawienne”3.

Chrześcijańska samoświadomość to nieustanna gotowość do opuszczenia bezpiecznego schronienia codziennej rutyny. Ewangelia to nakaz codziennej autorefleksji i krytycznego spojrzenia na świat.

W tym kontekście ciekawym wydaje się być XX-wieczne odczytanie przesłania Reformacji przez niemieckiego teologa Dietricha Bonhoeffera, jednego z czołowych przedstawicieli tzw. ewangelickiego Kościoła wyznającego w Niemczech, który sprzeciwiał się władzy nazistów. Oprócz książki „Naśladowanie”, jego głównym dziełem były pisane w już w obozie koncentracyjnym listy, które później wydano w zbiorze zatytułowanym „Opór i poddanie”. Bonhoeffer zwrócił w nim uwagę na kluczowe reformacyjne rozróżnienie między tym, co człowiek doświadcza osobiście i czym Bóg doświadcza go w obszarze jego odpowiedzialności4. Bonhoeffer odnosi się do kazania Lutra z 1530 r. na temat Mt 5-7, w którym Wittenberczyk stwierdził: „chrześcijanin nie powinien sprzeciwiać się żadnemu złu, natomiast człowiek świecki powinien stawiać opór każdemu złu, w zakresie swego urzędu”. Z tego założenia wynika stanowisko Reformacji względem użycia wszelkich środków prawnych do obrony przed złem. Reformacja dowartościowała pozycję człowieka w świecie. W związku z tym nie może przymykać oczu na otaczające go niesprawiedliwość i zło. Etyka zawodowa i pozycja społeczna nakazują mu jasno sprzeciwiać się, używając reformacyjnego terminu – protestować przeciwko złu które dzieje się w otaczającym go świecie. Dziedzictwo Reformacji to właśnie owa odwaga mówienia nie i biblijna asertywność własnego sumienia.

Wolność i powołanie

Na koniec warto podkreślić, że reformacyjna nauka o powszechnym kapłaństwie jest też źródłem wolności5. Tkwi w niej wezwanie do przezwyciężania ograniczeń wynikających z pochodzenia, pozycji społecznej i materialnej. Każdy człowiek ma obowiązek właściwie wykonywać swój zawód (Beruf), realizując tym samym swe powołanie (Berufung). Praca jest właściwą odpowiedzią człowieka na Boże powołanie do określonego zawodu. W przeciwieństwie do ideałów średniowiecznych, ubóstwo nie jest postrzegane jako najbardziej ewangeliczna forma bycia chrześcijanina. Zawodowy sukces i związana z nim pozycja społeczna i status materialny stają się świadectwem Bożego błogosławieństw. Reformacja przynosi tym samym rewaloryzację sfery świeckiej, pod warunkiem wszakże że chrześcijanin nie traci jednocześnie z oczu horyzontu wieczności i w pespektywie swej relacji z Bogiem pozostaje wierny Bożemu Słowu a jego życie z Bogiem oparte jest na wierze i pokucie.

W roku jubileuszu 500 lat Reformacji warto przypominać o ideałach Reformacji – nurtu odnowy i twórczego protestu – ponieważ stanowią one podwaliny nowożytnego społeczeństwa obywatelskiego.

1 WAB 1, 595, 26-33 (nr 231).

2 Co wówczas powiedział Luter Karlstadtowi i popierającym go mieszkańcom Wittenbergi? Między innymi takie słowa: „Dlatego zbłądzili wszyscy, którzy pomagali i w tym celu działali, by znieść mszę – nie dlatego, by nie było to słusznym, lecz dlatego, że nie uczyniono tego porządnie. Ty powiesz: to jest w zgodzie z Pismem, ja się też z tym zgodzę, ale gdzie jest porządek? Stało się to bowiem z naruszeniem wszelkiego porządku, ze zgorszeniem bliźniego”. WA 10 III 9.

3 WA 7, 838.

4 D. Bonhoeffer, Nachfolge, DBW 4, s. 137.

5 Por. B. Milerski, Wolność jest cenniejsza aniżeli srebro i złoto, w: KE 2017, s. 225-227.