„Kryzys wiary” jest niezwykle wdzięczną formułą. Niestety, padła ona niejako ofiarą swojego własnego sukcesu. Przy jej użyciu wyjaśnić można bowiem praktycznie wszystko: począwszy od pustoszenia kościelnych ław, poprzez podbudowaną racjonalizmem negację kategorii religii w życiu społecznym, skończywszy na przesłankach prowadzących do zaistnienia wszelkiego gatunku zdarzeń patologicznych. Problem rodzi się jednak
w momencie, kiedy zachodzi konieczność zdefiniowania tak rozumianego „kryzysu wiary”. Ograniczając się jedynie do wartości negatywnych, zjawisko to przybiera charakter niepożądany i destrukcyjny.
Tymczasem „kryzys wiary”, pojmowany jako triumf wątpliwości nad pewnością, powinien być punktem wyjścia dla każdej dojrzałej refleksji teologicznej. Nie można wszakże udzielić odpowiedzi na pytanie, które nie zostało wpierw postawione. Konstytucja istnienia zaproponowana przez Kartezjusza oparta jest właśnie na konstruktywnej wątpliwości. Jednakże uczucie to dotyka również ludzi niezwiązanych z teologią czy filozofią. Wykształceni w duchu względnej świadomości historycznej chrześcijanie, osiągnąwszy oczyszczający stan „kryzysu wiary”, zadają sobie dziś pytanie: czy można jeszcze pogodzić osiągnięcia nauki z wiarą w takie wydarzenia, jak choćby interesujące nas dziś zmartwychwstanie?
Rudolf Bultmann doszedł do wniosku, że litera Pisma Świętego nie jest dziś już w stanie samodzielnie rozwiać wszystkich wątpliwości, jakie rodzą się w naznaczonym krytyczną refleksją umyśle. Niezbędnym stało się zatem odnalezienie nowej, akceptowalnej dla współczesnego człowieka płaszczyzny porozumienia. Zaprezentowany przez Bultmanna program demitologizacji zwiastowania Nowego Testamentu, w poszukiwaniu tej płaszczyzny bynajmniej nie postuluje radykalnej likwidacji wszelkich elementów, które na gruncie najnowszych badań naukowych są dla człowieka nieprzyswajalne. Taka postawa prowadziłaby wszakże do niebezpiecznego redukcjonizmu. Bultmann, odchodząc od dosłownego pojmowania prawd biblijnych na rzecz egzystencjalnej ich interpretacji, paradoksalnie stara się stanąć w ich obronie – przed zdegradowaniem do roli zaledwie pokrzepiającego mitu.
Życie i myśl Rudolfa Bultmanna
Urodzony dnia 20 sierpnia 1884 r. w Wiefelstede (Dolna Saksonia) Rudolf Bultmann jest uznawany za jednego z najbardziej wpływowych teologów chrześcijańskich ubiegłego stulecia. Nie bez znaczenia dla formacji duchowej teologa pozostaje fakt, że przyszedł on na świat w pietystycznej rodzinie luterańskiego pastora – ks. Arthura Bultmanna. Ukończywszy prestiżowe gimnazjum humanistyczne w Oldenburgu (1903), podjął studia na Fakultecie Teologii Ewangelickiej w Tybindze. Po trzech semestrach przeniósł się do Berlina, a po dwóch kolejnych do Marburga. Z tym ostatnim ośrodkiem związany będzie Bultmann aż do swojej śmierci w dniu 30 lipca 1976 r.
Wśród najwybitniejszych nauczycieli akademickich Bultmanna wyróżnić można takie postaci, jak Hermann Gunkel i Adolf von Harnack (Berlin) oraz Adolf Jülicher, czy Wilhelm Hermann (Marburg). Tytuł doktora teologii ewangelickiej zdobył Bultmann w 1910 r. na podstawie pracy pt. Stil der paulinischen Predigt (niem. „Styl kazania apostoła Pawła”). Habilitację uzyskał on dwa lata później, w oparciu o badania poświęcone egzegezie Teodora
z Mopsueiti. Będąc przeciwnikiem polityki narodowych socjalistów, wstąpił Bultmann w szeregi Kościoła Wyznającego. Podczas II wojny światowej wydał on swoje sztandarowe dzieło, pt.: „Neues Testament und Mythologie“ (niem. „Nowy Testament i mitologia“), które zapoczątkowało głośną debatę wokół programu demitologizacji nowotestamentowego zwiastowania. Choć biskupi Zjednoczonego Ewangelicko-Luterańskiego Kościoła Niemiec zgodnie wypowiedzieli się podczas synodu we Flensburgu (1952) przeciwko koncepcji marburczyka, jednak jego uczniowie stworzyli wpływową szkołę teologiczną, której oddziaływanie jest odczuwalne aż po dzień dzisiejszy.
Myśl Bultmanna skoncentrowana jest wokół pytania o uwarunkowanie chrześcijańskiej wiary we współczesności, co pozwala zakwalifikować jego twórczość jako teologię apologetyczną. Dla Bultmanna odwieczna prawda istnieć może jedynie w odniesieniu do egzystencjalnej sytuacji człowieka. Istotnym wydarzeniem dla rozwoju teologii marburczyka była współpraca z Martinem Heideggerem – filozofem i twórcą egzystencjalnej analizy bycia. Choć refleksja teologiczna Bultmanna przebiega niezależnie wobec myśli Heideggera, to jednak zapożyczony od niego aparat pojęciowy umożliwił opisanie związku między historią a egzystencjalnym doświadczeniem wiary.
Bultmann podkreślał, że wiara chrześcijańska nie może sprowadzać się do przyjęcia prawd zamkniętych w dogmatach, ale musi być żywym wyznaniem doświadczenia wiary, przez które Bóg wkracza w historyczność człowieka. Pismo Święte było dla Bultmanna gwarantem spójności Objawienia. Wymaga ono jednak egzystencjalnej interpretacji ze wskazaniem na Wydarzenie zbawienia, którym jest Jezus Chrystus. Wiara, zdaniem marburskiego teologa, jest kontemplacją niezmiennej obecności Boga w zmieniającym się świecie.
Kilka słów o programie demitologizacji
Sztandarowy program Rudolfa Bultmanna, zaprezentowany w jego dziele pt.: „Neues Testament und Mythologie“, za swój fundament przyjmuje bardzo proste założenie: skoro niemal każda historia biblijna zakorzeniona jest w starożytnej żydowskiej mitologii, to dla racjonalnie myślącego człowieka – dla którego obraz ów jest obrazem minionym – nowotestamentowe przesłanie staje się niewiarygodne. Rodzi się w tym miejscu kapitalny problem: czy Kościół, nakazując przyjęcie mitycznego obrazu świata, nie wymaga od chrześcijanina poświęcenia rozumu (sacrificium intellectus), a w konsekwencji potwierdzenia jego wiary w rzeczywistość, której istnieniu poza kontekstem religijnym stanowczo by zaprzeczył?
Powyższe pytanie wskazuje na jeden z najpoważniejszych mankamentów teologii kerygmatycznej – uwydatniającej niezmienną prawdę orędzia wbrew zmiennym wymogom sytuacji. Należy bowiem pamiętać, że rozwój nauk biblijnych dopuszcza odkrycie w mitycznym świecie Nowego Testamentu interpretacji, które na przestrzeni dziejów mogły zostać zapomniane bądź utracone. Z drugiej jednak strony, można pokusić się o stwierdzenie, że rekonstrukcja mitycznego obrazu świata przez naznaczony refleksją naukową umysł jest na wskroś niemożliwa. Recepcja tego obrazu nie jest wszakże uzależniona od prostej alternatywy: przyjąć lub odrzucić. Podnoszenie takiego roszczenia do kategorii roszczenia wiary byłoby niedopuszczalnym poniżeniem wiary do roli uczynku – decyzji o czysto ludzkiej proweniencji.
Biorąc zatem pod uwagę fakt, że współczesny człowiek nie może wprost wyznać i przyjąć fizycznego „zstąpienia do piekieł”, czy „wniebowstąpienia ciała”, należy postawić teologii niezwykle ważne zadanie. Polega ono na oddzieleniu istoty ewangelicznego zwiastowania, od jego arcybogatej mitologicznej ornamentyki, na wzór pozbawienia owocu orzechowego jego twardej i niestrawnej łupinki. Teologia praktyczna nie zadaje bowiem pytania o formę i wykończenie – jest to zadanie egzegezy. Dla teologii, w pierwszej kolejności, interesująca jest interpretacja treści odwiecznej prawdy, która ukryta jest w mitologicznym przedstawieniu. Spróbujmy zatem rozpatrzyć problem zmartwychwstania w perspektywie scharakteryzowanego powyżej programu demitologizacji Nowego Testamentu.
Chrystus zmartwychwstały w zwiastowaniu
Zmartwychwstanie w myśli teologicznej Bultmanna nigdy nie może być rozpatrywane samodzielnie, lecz zawsze w ścisłym związku ze zbawczym Wydarzeniem Krzyża. Punktem wyjścia refleksji wokół Zmartwychwstania niech będzie zatem Krzyż – jednak rozpatrywany już nie jako odosobniony akt historyczny, lecz jako kosmiczne Wydarzenie stojące w centrum historycznego kontekstu. Krzyż ów i Zmartwychwstanie tworzą jedność. Jednakże nie dzieje się tak ze względu na naturalne następowanie po sobie wydarzeń, lecz z uwagi na osobę Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Niesie to ze sobą dwie konsekwencje. Po pierwsze, śmierć krzyżowa przestała być uwarunkowana historycznie, lecz jest udziałem każdego chrześcijanina – stała się dlań aktualnością, realnym paradygmatem wszelkiej egzystencji. Po drugie, Zmartwychwstanie pełni rolę eksplikacji Krzyża. Śmierć krzyżowa nie ogranicza się już dłużej do aktu cielesnego zgonu człowieka, lecz – znajdując swoje realne dopełnienie w Wydarzeniu Zmartwychwstania – wskazuje na uwalniający sąd Boga nad światem, który dokonuje się poprzez zwycięstwo życia nad śmiercią. Zależność taka nie pozwala oderwać Zmartwychwstania od jego wybitnie egzystencjalnego początku, jakim jest fizyczna śmierć. Zmartwychwstanie jest momentem, kiedy zmitologizowana rzeczywistość znajduje swoją ponadczasową aktualność w kerygmacie – zwiastowaniu. Sformułowanie to jest odpowiedzią na krytykę ze strony uczniów historyczno-filologicznej szkoły interpretacji Pisma Świętego.
Bultmann jako pobożny ewangelik, nigdy nie posunąłby się do negacji faktu Zmartwychwstania. Nie mógł on jednak – jako egzystencjalista – pogodzić się z czysto materialnym pojmowaniem tego Wydarzenia. Sens wielkanocnej wiary jest dla Bultmanna jednoznaczny z wiarą w Chrystusa zmartwychwstałego – ale zmartwychwstałego w zwiastowaniu. Nietrudno zatem dziwić się oburzeniu jego oponentów. Tak znaczące odejście od tradycyjnego pojęcia Zmartwychwstania kłóci się nie tylko z utrwalonym
w starokościelnych symbolach wiary obrazem wydarzeń wielkanocnego poranka, lecz przede wszystkim z literalną interpretacją treści listów, w których apostoł św. Paweł podkreślił fundamentalne znaczenie Zmartwychwstania dla chrześcijańskiej wiary. Posługując się metodą krytyczno-literacką, a więc po uwzględnieniu celu i okoliczności powstania danego tekstu uznanego za kanoniczny, podkreśla jednak Bultmann, że radykalna interpretacja Zmartwychwstania, która na kartach późniejszych Ewangelii przekształciła się finalnie w wielkanocny mit, była celowym zabiegiem mającym na celu powstrzymanie rozwoju sekty gnostyków, odrzucających wszelką naukę o wskrzeszeniu ciała. Bultmann wskazuje, że dociekanie historyczności Zmartwychwstania jest bezcelowe, gdyż nie wnosi nic do chrześcijańskiego zwiastowania. Zapytajmy więc, co takiego wnosi do chrześcijańskiego zwiastowania koncepcja marburskiego teologa?
Duszpasterskie implikacje teologii Bultmanna
Nawet najbardziej wyrafinowany system teologiczny pozostaje zaledwie sztuką dla sztuki, jeżeli niewielka jest jego użyteczność pod kątem pracy duszpasterskiej. Teologia jest bowiem w pierwszej kolejności instrumentem w ręku kaznodziei pełniącego służbę Słowa. Zapoznawszy się z zarysem egzystencjalnej koncepcji Zmartwychwstania, rozpatrzyć musimy zatem jej praktyczne zastosowanie na gruncie nauki Kościoła.
Rodzi się w tym miejscu następujące pytanie: co oznacza i w czym objawia się kerygmatyczna obecność Chrystusa? Odpowiedź wymaga potraktowania programu demitologizacji, a raczej egzystencjalnej interpretacji Nowego Testamentu, jako osobliwego klucza hermeneutycznego, którego podstawą jest zwiastowanie o Chrystusie w perspektywie eschatologicznej. Ewangelia, przedstawiając Zmartwychwstanie pod postacią mitu, ma na celu umocnić wiarę chrześcijan w zbawcze znaczenie śmierci krzyżowej. Zdaniem Bultmanna nie można jednak – na wzór faryzeuszów – żądać cudu warunkującego wiarę. Pusty grób zwiastuje wprawdzie przebaczenie grzechów, wyzwolenie spod zgubnej władzy Szatana. Jednak centralnym punktem wielkanocnego kerygmatu nie jest Wydarzenie Zmartwychwstania, lecz sam Zmartwychwstały. Sprowadzenie wielkanocnego orędzia do postaci – wiarygodnego lub nie – świadectwa naocznych świadków istotnie może wskazywać na jakiś nadzwyczajny moment, odosobniony akt w historii świata. W żadnym wypadku nie rodzi to jednak świadomości kosmicznego Wydarzenia, którego dopełnieniem jest unicestwienie potęgi śmierci.
Zwiastowanie wypływające z Wydarzenia Krzyża i Zmartwychwstania Chrystusa nie powinno – zdaniem Bultmanna – koncentrować naszej uwagi na faktach, których historyczności nie jesteśmy już w stanie uwiarygodnić. Właściwą optyką jest tutaj eschatologiczna wizja Zmartwychwstania. Taka perspektywa może być niezwykle użyteczna podczas próby odpowiedzi na pytanie współczesnego, naznaczonego duchem samowystarczalności człowieka o znaczenie Zmartwychwstania Chrystusa w jego życiu. Pozostając w duchu Bultmanna, zaproponować można dwa motywy duszpasterskie.
Po pierwsze, eschatologiczna interpretacja Zmartwychwstania pełnić może dla zboru rolę spajającą. Dzieje pierwszych chrześcijan uczą, że w obliczu niepewności, owym virtù podtrzymującym jedność wspólnoty było właśnie przekonanie o paruzji Chrystusa oraz zmartwychwstaniu, jakie nastąpi po cielesnej śmierci. Nadmierny nacisk położony na kwestię historyczności wydarzeń wielkanocnego poranka sprawił, że na drugi plan zeszła prawda, która z perspektywy współczesnego chrześcijanina wydaje się najistotniejsza – jest nią w pierwszej kolejności konieczność podjęcia Krzyża oraz oddanie się cielesnej śmierci wespół z Jezusem. Dociekanie, czy ciało Chrystusa odleciało na obłoku do nieba, czy może leży gdzieś wśród skał Palestyny jest nie tylko jałowe, ale przede wszystkim prowadzić może do niebezpiecznych sporów i podziałów wewnątrz wspólnoty chrześcijańskiej.
Po drugie, egzystencjalna interpretacja wielkanocnego kerygmatu pozwala na silniejsze powiązanie go z codziennym życiem współczesnych chrześcijan. Naiwnym jest bowiem stwierdzenie, że historyczna świadomość wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat może jeszcze w jakikolwiek sposób wpływać na postępowanie człowieka, dla którego kompletną historyczną abstrakcją są już chociażby wydarzenia minionego stulecia. Dlatego też koniecznością staje się ukazanie Zmartwychwstania nie jako jednorazowego aktu, ale właśnie jako nieustającego, ponadczasowego Wydarzenia, w którym partycypuje każdy chrześcijanin. Kerygmat Zmartwychwstania dotyczy nie tylko historii, jaka wydarzyła się w Jerozolimie. Dziś wskazuje on na konieczność codziennego uśmiercania grzesznej natury człowieka, by w zmartwychwstałym Chrystusie mogła ona powstawać do odnowionego życia. Bultmann pragnie zwrócić naszą uwagę na fakt, że Krzyż i Zmartwychwstanie, jako komplementarne i nierozerwalne Wydarzenie, realizują się w człowieku, począwszy od historycznego ukrzyżowania Jezusa z Nazaretu, poprzez współczesną nam teraźniejszość, aż po ostateczne wypełnienie się czasu.
Nie taki Bultmann straszny?
Lawina krytyki, z jaką w latach 50. ubiegłego wieku spotkały się koncepcje Bultmanna, straciła swój impet, wobec czego możliwa stała się pozbawiona emocji refleksja nad problemem Zmartwychwstania, oraz innych wydarzeń określonych przez marburskiego teologa mianem nowotestamentowego mitu. Niewątpliwie jednym z najtrudniejszych wyzwań, jakie demitologizacja Nowego Testamentu stawia przed uczniami chrześcijańskiej ortodoksji, jest konieczność przekroczenia założenia nakazującego bezdyskusyjne podporządkowanie się autorytetowi tekstu biblijnego. Czynnik ten sprawia, że rozwiązania zaproponowane przez Bultmanna są wyjątkowo wymagające wobec słuchacza, a także nakazują niesłychaną wręcz ostrożność ze strony duchownego, który zdecyduje się stosować je w pracy duszpasterskiej.
Niezliczone głosy potępiające oraz głośne protesty wymierzone w Bultmanna dobitnie pokazują, jakie reakcje może wywołać egzystencjalna interpretacja Pisma Świętego implementowana w nazbyt radykalny sposób. Założenia teologiczne marburskiego teologa, mimo swego przewrotnego charakteru, zawierają jednak ogromny potencjał wyrażony w tęsknocie za Bogiem, który jest bliski i współczesny. Chrześcijanin, który za sprawą przyjęcia zbawczego kerygmatu uczestniczy w ponadczasowym Wydarzeniu Zmartwychwstania, nie potrzebuje już historycznych odwołań, aby uwierzyć w zbawczą moc Chrystusa.
Nie bez powodu nawiązałem na początku swojego artykułu do zjawiska „kryzysu wiary”. Program demitologizacji Nowego Testamentu – zawierający motywy „teologii kryzysu” – powstał w ramach nurtu teologii dialektycznej. Jej celem było wypełnienie duchowej pustki, wywołanej kompromitacją XIX-wiecznych teologów liberalnych, którzy poprzez inspirację antropologią stracili swoją wiarygodność w obliczu pierwszej wojny światowej. Bultmann próbuje, poprzez dopasowanie wykładni Nowego Testamentu do zdolności poznawczych ludzkiego rozumu, rozwiać wątpliwości tych chrześcijan, dla których zwiastowanie o Jezusie Chrystusie stało się w świetle osiągnięć cywilizacji po prostu niezrozumiałe. Warto jednak zadać pytanie, czy marburski teolog nie balansuje w ten sposób na krawędzi gnozy?
Opracowano na podstawie:
- Benedyktowicz Witold, Barth i Bultmann, Paralele – różnice – dopełnienia,
„Rocznik Teologiczny” XI (1969) – z. 1, s. 129–140. - Benedyktowicz Witold, Sytuacja w teologii ewangelickiej XX wieku, „Rocznik Teologiczny” X (1968) – z. 1, s. 33–63.
- Bruncz Dariusz, Rudolf Bultmann – teolog Chrystusa zwiastowanego, Magazyn Teologiczny Semper Reformanda, http://www.magazyn.ekumenizm.pl/content/article/20040809093241116.htm (data dostępu: 4 kwietnia 2015).
- Bultmann Rudolf, New Testament and Mythology. The Mythological Element in the Message of the New Testament and the Problem of its Re-interpretation, in: Bultmann Rudolf et al., Kerygma and Myth. A Theological Debate, New York 1961.
- Chwastek Dariusz, Człowiek w obliczu Słowa. Nauka o usprawiedliwieniu Marcina Lutra a program demitologizacji Rudolfa Bultmanna, Lublin 2008.
Adam Krzykowski – urodzony w Bielsku-Białej, luteranin, student stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz teologii ewangelickiej w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Konserwatysta, interesuje się polityką w wymiarze globalnym. Uwielbia podróżować, gra na fortepianie.