DIETRICH BONHOEFFER – Bezreligijne chrześcijaństwo | Sebastian Madejski

Koncepcja „bezreligijnego chrześcijaństwa” powstała pod koniec życia Bonhoeffera,  kiedy przebywał w więzieniu wojskowym w Tegel, pod Berlinem. Stamtąd 8 października 1944 r. został przeniesiony do więzienia Gestapo w Berlinie przy Albrechtstrasse. W Tegel miał względnie spokojne warunki, aby pisać listy do rodziny i do przyjaciela – Eberharda Bethgego. Za przełom w poglądach Bonhoeffera część badaczy uważa  list z 30 kwietnia 1944 r., w którym teolog wyraził część zarzutów skierowanych przeciwko religii. Skąd ta krytyka religii u Bonhoeffera? Można by powiedzieć, że ludzie w obliczu śmierci stają się bardziej religijni… Tymczasem Dietrich Bonhoeffer, ewangelicki duchowny i teolog w więzieniu w Tegel występuje przeciwko religijności.

Droga Bonhoeffera do krytyki chrześcijaństwa.

Wczesne pisma Bonhoeffera zawierają koncepcje, które ewoluowały i stworzyły podwaliny pod „bezreligijne chrześcijaństwo”. W swojej pracy doktorskiej „Scanctuorum Communio” z 1927 r. Bonhoeffer opisywał wspólnotę chrześcijańską. Posłużył się kategoriami społeczno-indywidualistycznymi. Napisał tam „Bóg albo Duch Święty przystępuje do konkretnego „ty”, tylko przez Jego działanie drugi człowiek staje się dla mnie „ty”, w zetknięciu z którym wytryska moje „ja”, mówiąc inaczej – każde ludzkie „ty” jest odbiciem „ty” boskiego”. Bonhoeffer widzi zatem człowieka jako jednostkę w relacji z drugim człowiekiem. Pojedynczy człowiek oddziałuje na drugiego i staje się dla niego przez to „odbiciem Boga”. Według Bonhoeffera człowiek jest stworzony do życia w społeczeństwie. Bóg widzi człowieka jak jednostkę, a zarazem jako społeczeństwo w ogóle. Upadek w grzech zepsuł więź jednostki z drugim człowiekiem. Kościół to miejsce, gdzie zostaje przywrócona pierwotna relacja. Bonhoeffer – za Heglem – mówi o Bogu istniejącym jako wspólnota, oraz ukuwa nowe pojęcie „Chrystus, egzystujący jako Zbór”.

Chrystologia Bonhoeffera, w początkowym okresie jego twórczości teologicznej, była w dużej mierze eklezjologią. Jako widzialny Zbór Chrystus może być bardziej odczuwalny dla chrześcijanina od transcendentnego Boga. Myśl Bonhoeffera podążała w tym kierunku. Mimo że Bonhoeffer był pod silnym wpływem metafizyki Bartha, to jednak okazał się teologiem bardziej radykalnym. Szukał czegoś bardziej konkretnego, praktycznego i empirycznego w chrześcijaństwie. Wyjątkowość Kościoła polega na tym, że w nim doświadczamy prawdziwego Boga. Bonhoeffer jest tu wiernym uczniem Bartha, ponieważ przeciwstawia religię – Kościołowi chrześcijańskiemu. Ten schemat stał się do pewnego czasu trwały w teologii Bonhoeffera,  Pod koniec swojego życia Bonhoeffer występuje przeciwko temu, co twierdził Barth. Kościół nie wytrwał próby historii, skompromitował się, dlatego i on też jest formą religii.

Zwrot w poglądach Bonhoeffera dokonał się po dojściu Hitlera do władzy. W wyborach ogólnokrajowych z 5 marca 1933 r. zwolennicy Führera otrzymali 43,9% głosów. W lipcu tego samego roku odbyły się wybory do ewangelickich władz kościelnych. Profaszystowscy Niemieccy Chrześcijanie zdobyli 70% głosów, podporządkowała im się 1/3 księży. Bonhoeffer zdecydowanie wystąpił przeciwko hitlerowskim władzom Kościoła, które jego zdaniem drastycznie odstąpiły od Ewangelii. W korespondencji z Karlem Barthem rozważał nawet wystąpienie z Kościoła Ewangelickiego…

Nie uczynił tego jednak, zachęcony przez szwajcarskiego profesora do walki z Kościołem Rzeszy. Wraz z nieliczną grupą teologów utworzył w 1934 r. antyfaszysztowski Kościół Wyznający, który wkrótce został poddany ostrym represjom i szykanom władz III Rzeszy. W lutym 1936 r. podzielił się na dwie frakcje, jedna się ugięła, a druga wierna postanowieniom z synodu w Dahlem (z 1934 r.), kontynuowała działalność w konspiracji. Jej członków zwano „dahlemitami”, do nich zaliczał się także Bonhoeffer, który zajął się prowadzeniem nielegalnego seminarium w Finkenwalde.

W Finkenwalde Bonhoeffer wygłosił w czerwcu 1936 r. referat, w którym zawarł kontrowersyjną interpretację starochrześcijańskiego sformułowania „extra ecclesiam nulla salus” (poza Kościołem nie ma zbawienia). Stwierdził, że kto oddziela się od Kościoła Wyznającego, oddziela się od zbawienia. Uzasadniał to tym, że walka Kościoła Wyznającego jest walką o zbawienie duszy. Dlatego nie można mówić o zbawieniu bez Kościoła i o Kościele bez zbawienia. Kontynuuje tę myśl stwierdzając, że zbawienie poza Kościołem jest dla wiary niepoznawalne. Jest tu wiernym uczniem Karla Bartha, który twierdził, że Kościół chrześcijański, ugruntowany na Ewangelii, jest Bożą odpowiedzią na ludzkie religie. Bonhoeffer stawia pytanie: Co by było, gdyby czystą Ewangelię głoszono choćby w jednej parafii Kościoła rzymskiego lub Kościoła Rzeszy?. Natychmiast odpowiada, że nawet jeśli tym nauczycielem byłby apostoł Paweł, a byłby posłuszny papieżowi lub Kościołowi Rzeszy, byłby głosicielem błędnej doktryny! Bonhoefferowi nie chodzi o wartościowanie i osądzanie ludzi. Zdecydowanie występuje przeciwko wykluczaniu z Kościoła ludzi o pochodzeniu żydowskim (jak czynił to Kościół Rzeszy),  sprzeciwia się także osądzaniu ludzi w ogóle. Jednak w sytuacji, gdt część teologów porzuciła broń i poddała się hitlerowskiemu reżimowi, Bonhoeffer zdecydowanie mówi: nie ma zbawienia poza Kościołem Wyznającym opartym na Ewangelii. Wystąpił tu ostro przeciwko instytucji Kościoła Rzeszy, który zastąpił Chrystusa Führerem, a Ewangelię ideologią nacjonalistyczną.

Krytykę instytucjonalnego Kościoła Dietrich Bonhoeffer wyraził w książce pt. „Naśladowanie”. Została ona napisana w Finkenwalde, na podstawie prowadzonych tam przez niego wykładów dla „nielegalnych teologów” Kościoła Wyznającego. Wydana w 1937 r. zawiera tezę tylko ten, kto jest posłuszny, wierzy, a kto wierzy – jest posłuszny. Analizując ewangeliczne powołania uczniów, stwierdza, że wiara jest aktem posłuszeństwa. Porzucenie sieci przez Piotra, wynika z jego woli, lecz pójście za Chrystusem jest dziełem Boga zmieniającego jego życie. Bez naśladowania Chrystusa, czyli bycia dla drugiego człowieka, wiara staje się pustą deklaracją. Łaska może być zatem tania lub droga, cenna. Tania łaska to łaska dana człowiekowi za półdarmo, to sakrament z odzysku, to łaska bez kosztów. Taska tania to wiara bez miłości, to idea dobrego Boga, który spełnia życzenia niczym dobra wróżka.  Łaska tania to usprawiedliwienie grzechu, a nie grzesznika. Łaska tania to wiara bez miłosierdzia i uczynków. W końcu Bonhoeffer stwierdza, że łaska tania to łaska, którą mamy sami dla siebie. Natomiast łaska droga to Ewangelia. To dar, o który trzeba prosić, to cenna perła, za którą kupiec sprzedaje swój cały majątek. Łaska droga jest wartościowa, bo kosztowała Boga śmierć Jego Syna. Łaska droga to naśladowanie Chrystusa. Żeby usłyszeć wezwanie Chrystusa do pójścia za Nim, nie potrzeba osobistych objawień. W ten sposób Bonhoeffer wyprowadza teologię z eklezjalnych ograniczeń i krytykuje chrześcijaństwo taniej łaski.

Krytyka religii w listach więziennych

Dietrich Bonhoeffer miał kilkakrotnie możliwość wyjazdu z Niemiec. Za każdym razem wracał, by działać przeciwko nazistowskim rządom Adolfa Hitlera. Po wybuchu II wojny światowej nawiązał kontakty z grupą oficerów Abwehry. Planowali oni zamach na życie kanclerza III Rzeszy. W międzyczasie odbył kilka podróży z tajnymi misjami do Szwecji, Norwegii i Szwajcarii. 5 kwietnia 1943 roku Bonhoeffer został wraz z innymi spiskowcami aresztowany. Trafił do więzienia wojskowego w Tegel (skąd dopiero 8 października 1944 został przeniesiony do więzienia Gestapo przy Albrechtstrasse). W czasie pobytu w Tegel pisze listy, które po wojnie stały się sławniejsze od jego prac systematycznych.

Skąd wzięła się u Bonhoeffera taka dramatyczna wizja chrześcijaństwa? Przede wszystkim stąd, że obracał się w kręgach intelektualistów niemieckich, przesiąkniętych krytycyzmem i sceptycyzmem. Bonhoeffer zauważył, że sekularyzacja jest nieodwracalnym procesem, który wypiera Boga ze świata coraz bardziej i bardziej. Chcąc autentycznie głosić Chrystusa wśród ludzi, którzy go otaczali, teolog postanowił zerwać z klasycznym transcendentnym „Bogiem” religii.

W liście do E. Bethgego z 30 kwietnia 1944 roku Bonhoeffer stwierdza, że świat zmierza w stronę czasów bezreligijnych. To znaczy, że ludzie bezreligijni już są i będzie ich jeszcze więcej, a świat dąży w stronę radykalnej bezreligijności. Uzasadnienie tego widzi Bonhoeffer w tym, że II wojna światowa nie wywołała reakcji religijnych. Okazuje się, że odejście ludzi od religii chrześcijańskiej jest uwarunkowane tym, że świat po prostu dojrzał. Chrześcijaństwo musi zmienić się, przekształcić w coś nowego. Nie może wiecznie negować i próbować zatrzymywać procesu dojrzewania świata. Próby nawracania paru nieszczęśliwych w godzinach ich słabości, by ich religijnie zgwałcić są według Bonhoeffera śmieszne i niewłaściwe. Zamiast tego Bonhoeffer proponuje, by Chrystus stał się Panem także  ludzi bezreligijnych, to jest takich, którzy bez otoczki religii będą podążać za Chrystusem. Bonhoeffer wyznaje w liście, że często boi się wymawiać Imię Boga przed ludźmi religijnymi. Wydaje mu się to fałszywe i nieuczciwe. Natomiast śmiało mówi o Bogu przy ludziach bezreligijnych – pełnych wątpliwości i krytycyzmu. Ludzie bezreligijni, według teologa, nie używają Boga jako zapychacza dziur swojej niewiedzy, lub jako deus ex machina, któremu każą wkraczać na scenę, by rozwiązał problemy egzystencji. Bonhoeffer twierdzi, że nowotestamentowa wolność od obrzezania jest tożsama z wolnością współczesnego chrześcijanina od religii. Paweł był na tyle radykalny, by odważyć się zerwać z pewną formą religijności i zastąpić ją Ewangelią. Bultmann, który artykułem na temat demitologizacji Nowego Testamentu wywołał poruszenie w kręgach teologicznych, był według Bonhoeffer za mało radykalny. Natomiast Barth zastąpił religię pozytywistyczną nauką o Objawieniu. Bonhoeffer dostrzegł, że Barth zastąpił religie Kościołem chrześcijańskim, przez co świat pozostał sam ze sobą – w tym Bonhoeffer widzi fundamentalny błąd. Nowe chrześcijaństwo bezreligijne ma cechować bezreligijna interpretacja Biblii. Czyli interpretacja nie-metafizyczna, nie-indywidualistyczna, a zupełnie świecka. Chrześcijaństwo w czasach bezreligijnych będzie ciche i całkowicie oparte na modlitwie i na czynieniu sprawiedliwości wśród ludzi – pisze Bonhoeffer, w liście dla nowo narodzonego syna E. Bethgego – Dietricha Bethgego.

Apologetyka chrześcijańska, wbrew pragnieniom Bonhoeffera chce udowodnić dorosłemu światu, że potrzebujemy hipotezy Boga. Teolog pisze, że doprowadza to do spychania Boga na granice ludzkich możliwości, tam, gdzie znajdują się śmierć, wina, grzech, na które tylko „Bóg” może dać odpowiedź. Bonhoeffer ostro krytykuje egzystencjalistów chrześcijańskich, którzy najpierw chcą wpędzić szczęśliwego człowieka w wewnętrzne zwątpienie, a wtedy mają już sprawę wygraną. To jest zsekularyzowany zabieg metodystów – drwi zza więziennych krat. Zabieg ów sprowadza się do tego, że teolodzy chcą wpędzić szczęśliwego człowieka w grzech. A jeśli ktoś nie da się w to wmanewrować, to mówią, że ma się do czynienia z przypadkiem zatwardziałego grzesznika…

Krytykuje też Bonhoeffer teologów liberalnych, wśród nich wymienia  Bultmanna, który jego zdaniem usuwał z Biblii elementy mitologiczne. Bonhoeffer twierdzi, że mitologiczny Nowy Testament jest istotą rzeczy, trzeba go interpretować wyłącznie w sposób bezreligijny, a nie odzierać z jego mitologicznych szat, jak tego chciała tego teologia liberalna.

Czym jest owa bezreligijna interpretacja? To silne umocowanie Boga w świecie, dokładnie w jego centrum. Zamiast spychać Go na granicę ludzkich możliwości chrześcijaństwo powinno umieścić Go w centrum, wśród i dla ludzi. W centrum ludzkiego życia obecny ma być Chrystus, który uświadamia chrześcijaninowi jego odpowiedzialność w życiu na ziemi. Chrześcijanin musi wypić ziemskie życie do dna, na wzór Chrystusa – wtedy jest z Nim ukrzyżowany i zmartwychwstały. W religijnej ucieczce od trosk, potrzeb, lęku, grzechu, śmierci do lepszego świata Bonhoeffer widzi tchórzostwo. Tymczasem doświadczenie cierpienia zbliża nas do Chrystusa i wtedy z Nim żyjemy i umieramy w nowej jakości.

Bonhoeffer nie widzi w Chrystusie lekarza, który najpierw rani swoich pacjentów, by potem ich leczyć (metafora zaczerpnięta od Feuerbacha). W liście z 30 czerwca 1944 pisze: Jezus przecież nie czynił najpierw grzesznika z każdego człowieka, aby go potem uświęcić. Wyrywał ludzi z grzechu, a nie w grzech wpychał. Takich religijnych „duszpasterzy”, którzy “wpychają ludzi w grzech”, Bonhoeffer porównuje do dziennikarzy z brukowców, którzy zajmują się sferą prywatną – obszarem intymnym. Za taką sferę uchodzi grzech, który – gdy już zostanie u kogoś ujawniony – służy za towar przetargowy. Te pogłoski nie mogą służyć za dowody istnienia zła w człowieku. Ich szpiegowanie, czy powoływanie się na nie, jest co najmniej żałosne – daje do zrozumienia Bonhoeffer w liście z 8 lipca 1944 roku.

Chrześcijanin musi przestać odwoływać się do grzechu i do hipotezy Boga. Musi żyć w świecie etsi Deus non daretur (także, gdyby nie było Boga). Bóg nas opuszcza, byśmy żyli jak ludzie, dający sobie radę bez Niego. Jednocześnie żyjemy w ten sposób przed Nim. Żyjemy przed Bogiem, bez Boga. Bóg religii to Bóg siły, wszechmocy. Bóg Biblii to Bóg bezsilności, cierpiący, przyjmujący troski i problemy ludzi na siebie. Chrześcijanin bezreligijny ma być człowiekiem, żyjącym przed Bogiem i dla drugiego człowieka. Chrześcijanin jest wezwany przez Boga do bycia bezreligijnym i do dzielenia cierpienia z Bogiem. Być chrześcijaninem nie oznacza robić z siebie świętego, grzesznika, czy pokutnika. Być chrześcijaninem to dla Bonhoeffera być po prostu człowiekiem. Dzieje się to, gdy Chrystus nas zagarnia bez reszty na drogę naśladowania. Bonhoeffer definiuje słowo wiara, mówiąc że jest to po prostu partycypowanie w cierpieniu Boga. Żyjąc życiem ziemskim, człowiek uczy się wierzyć. Teologowi nie chodzi tu o libertynizm, rozwiązłość czy wygodne używanie sobie życia. Przeciwnie – ma tu na myśli ziemskość głęboką, zdyscyplinowaną pełną poznania śmierci i zmartwychwstania.

Myśli Bonhoeffera w listach więziennych są niepełne, kontynuowane przez wiele listów albo urwane i nierozwinięte do końca. Planował napisać książkę, w której będzie zawarty jego program reform chrześcijaństwa. Jej konspekt zachował się w jednym z listów do E.Bethgego. Zawarte w nim uwagi sugerują, że byłaby to książka szalenie ciekawa i przełomowa. Czytamy w nim,  że różnice między luteranami, katolikami a reformowanymi dziś są już nieaktualne. Proboszczowie według więźnia z Tegel, mają utrzymywać się z datków członków Zboru lub pracować w świeckim zawodzie. Ponadto Bonhoeffer stwierdza tam, że zasłanianie się „wiarą Kościoła”, zamiast pytać samemu w co się wierzy i poszukiwać odpowiedzi, zostało zastąpione przez „klechów” gotowymi formułkami i credo.

Epilog

Po nieudanym zamachu na życie Hitlera, 20 lipca 1944 roku, gdy aresztowano oficerów Abwehry, Bonhoeffer został przeniesiony do więzienia Gestapo przy Albrechtstrasse, a potem do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, następnie do Regensburga, by w końcu, na początku kwietnia 1945 roku, trafić do obozu we Flossenburgu. Tam, nocą 8 kwietnia odbył się sąd polowy. Wyrokiem tego sądu Bonhoeffer, Sack, Oster, Canaris i Gohrem zostali skazani na śmierć i powieszeni.

Niedokończone dzieło Dietricha Bonhoeffera podjęło wielu teologów, między innymi teolodzy promujący „teologię śmierci Boga”. Bonhoeffer został skrytykowany przez teologów starszego pokolenia (Bartha i Tillicha), którzy argumentowali, że odłączony od badań teolog miał niepełny obraz rzeczywistości. Ponadto śmierć Bonhoeffera uniemożliwiła reinterpretację pewnych tez w rzeczywistości powojennej. Bonhoefferowska analiza przemian kulturowych, które zaszły w społeczeństwach zachodnich, okazała się nie do końca trafna. Mimo postępującej sekularyzacji nie zanikły przecież ani symbole, ani język religijny. Formy religijności zmieniły się lub ewaluowały, nadal jednak mamy do czynienia z dużą grupą ludzi religijnych. Problem pojawia się, gdy ludzie religijni muszą skomunikować się z ludźmi bezreligijnymi, by autentycznie i zrozumiale przekazać przesłanie Ewangelii.

Amerykański teolog Reinhold Niebuhr stwierdził, że dzieje życia Dietricha Bonhoeffera są współczesnymi Dziejami Apostolskimi. Natomiast Eric Metaxas w najnowszej biografii określił  Bonhoeffera tytułami pastora, proroka, szpiega i męczennika. Męczeńską śmierć teologa wspominano w tym roku w sposób szczególny, ze względu na 70. rocznicę egzekucji we Flossenburgu. Bonhoeffer do końca pozostał wierny swoim poglądom, nawet wtedy, gdy naśladowanie Chrystusa zaprowadziło go na Golgotę.

Bibliografia:

Bethge E., Dietrich Bonhoeffer, Bielsko-Biała 1996.
Bonhoeffer D., Naśladowanie, Poznań 1997.
Bonhoeffer D., Wybór pism, Warszawa 1970.
Gremmels Ch., Huber W.(Hg.), Dietrich Bonhoeffer Auswahl 1927-1945, München 2006.
Metaxas E., Bonhoeffer pastor – męczennik – prorok – szpieg, Kraków 2012.
Milerski B., Religia a Słowo. Krytyka religii w ujęciu Dietricha Bonhoeffera i Paula Tillicha, Łódź 1994.
Morawska A., Chrześcijanin w Trzeciej Rzeszy, Warszawa 1970.

Sebastian Madejski – urodzony w Cieszynie, luteranin, student teologii ewangelickiej w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, pasjonat biblistyki. Hobby: literatura i gra na gitarze elektrycznej.