Nakaz chrzcielny, zawarty pod koniec Ewangelii Mateusza: Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, był jednym z najbardziej klarownych, jakie Jezus przekazał swym uczniom. Nasz Pan powiedział wprost, bez żadnych przypowieści i podobieństw, co mają robić. Wydawać by się mogło, że nie mogą się pojawić na tym polu żadne kontrowersje, a już na pewno nie w kwestii, jak ta formuła ma wyglądać. Nota bene – właśnie formuła chrzcielna jest jednym z najmocniejszych argumentów biblijnych na poparcie dogmatu o Trójcy Świętej. Kwestia tego, jak ona brzmi, nie jest zatem obojętna i nigdy nie była dla chrześcijan. Być może stanowiła ona też fundament dla credo rzymskiego, z którego wyrosło „nasze” apostolskie wyznanie wiary.
Jednakże jeden z pisarzy wczesnochrześcijańskich, Euzebiusz z Cezarei, przedstawia inną wersję nakazu chrzcielnego. Ojciec dziejopisarstwa chrześcijańskiego tak przedstawia ów zwrot: „Inni wreszcie apostołowie, narażeni na tysiączne zasadzki na swe życie, opuścili ziemię żydowską i wyruszyli na opowiadanie i nauczanie do wszystkich narodów, pełni mocy Chrystusa, który rzekł do nich: ‘Idźcie i nauczajcie wszystkie narody w Imię Moje [podkreślenie autora artykułu]’” (Euzebiusz z Cezarei „Historia Kościoła” III:5,2). Nie wiadomo po dziś dzień, czy Euzebiusz zacytował w tym fragmencie jakąś odmienną wersję formuły chrzcielnej, czy też może tylko świadomie sparafrazował fragment Ewangelii Mateusza. Zaskakuje jednak zbieżność tej formuły z innymi mowami chrzcielnymi, znajdującymi się w Dziejach Apostolskich: A Piotr do nich [rzekł]: Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa [podkreślenie autora artykułu] na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego” Dzieje Apostolskie 8, 38; oraz „Na nikogo bowiem z nich nie był jeszcze zstąpił, bo byli tylko ochrzczeni w imię Pana Jezusa [podkreślenie autora artykułu]. Wtedy wkładali na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego” Dzieje Apostolskie 8, 16-17. W drugim przytoczonym fragmencie można wyczytać, że z chrztem był nierozerwanie związany rytuał nałożenia rąk. W rozdziale 8 Dziejów, na ochrzczonych nie zstąpił Duch Święty, póki apostoł Piotr nie nałożył na nich rąk. Była to zatem czynność konieczna, bez której chrzest nie był pełny (przynajmniej w rozumieniu autora Dziejów Apostolskich). Jednak i w tej kwestii – rytuału nakładania rąk – jak można zakładać, nie istniała jedność w nauczaniu wśród pierwszych chrześcijan. W dziele Didache ton dodeka apostolon (gr. Nauka 12 apostołów), pochodzącym z II wieku (zatem powstał on mniej więcej wtedy, co niektóre księgi Nowego Testamentu), znajdujemy taki oto nakaz chrztu:
„Co do chrztu, to udzielajcie go w taki oto sposób: Powtórzywszy najpierw wszystko powyższe, chrzcijcie w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego [podkreślenie autora artykułu] w wodzie żywej. 2. Jeśli nie masz wody żywej, chrzcij w innej, jeśli nie możesz w zimnej, chrzcij w ciepłej. 3. Jeśli brak ci jednej, i drugiej, polej głowę trzy razy wodą w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. 4. Przed chrztem powinni pościć i chrzczony, i udzielający chrztu, a także inni, jeśli mogą. Temu zaś, kto ma być chrzczony, przykaż, by pościł przez dzień lub dwa dni przedtem”.
Nawet po pobieżnym przeczytaniu widać ewidentne różnice w tym, jak autor Didache postrzega chrzest, w porównaniu z wizją autora Dziejów Apostolskich: pojawia się formuła trynitarna oraz został pominięty aspekt nakładania rąk – pomimo iż w Didache znajdują się inne, bardzo konkretne zalecenia co do tego, jak ten chrzest ma wyglądać i na jakich warunkach ma się odbyć.
Biorąc pod uwagę te czynniki, można wysnuć hipotezę, że istniały co najmniej dwie tradycje chrzcielne, równoległe wobec siebie. Różnice te mogły być zarówno natury praktycznej, jak i teologicznej – pierwsza grupa chrzciła w imię Jezusa i (prawdopodobnie) praktykowała też nakładanie rąk (lub przynajmniej pewna część tego środowiska tak właśnie robiła), zaś druga chrzciła formułą trynitarną i albo nie praktykowała rytuału nakładania rąk, albo przywiązywała do niego o wiele mniejszą wagę.
Kolejna kontrowersja, a raczej nieścisłość, dotyczy tego, czy sam Jezus również chrzcił oraz od kogo pochodzi ten zwyczaj – od Jana Chrzciciela, czy może też od Jezusa?
Istnieją w Ewangeliach przesłanki, które mogą sugerować, że dla pierwszych chrześcijan odpowiedzi na te pytania nie są wcale oczywiste. Ewangelie synoptyczne są absolutnie zgodne pod tym kątem, że Jezus rozpoczął swe nauczanie po Janie Chrzcicielu (zatem najprawdopodobniej to Jan, wzorując się na praktyce żydowskiej lub rozpoczął tę praktykę); sam Jezus jednak nie chrzcił (synoptycy milczą na ten temat i nie wspominają o czymś podobnym), a jedynie dał się ochrzcić.
Wizja autora ewangelii Jana różni się od wizji synoptyków. Po pierwsze Jan, jako jedyny autor ewangelii, wspomniał on o tym, że sam Jezus również chrzcił (J 3, 22. 26-27). Choć i w tej Ewangelii występuje też informacja, że Jezus tego nie czynił (j 4,2). Czwarta ewangelia – również jako jedyna – sugeruje, że Jezus rozpoczął działalność przed Janem Chrzcicielem. W rozdziale 1 znajdujemy również taki fragment: „Jan świadczył też, mówiąc: Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim. I ja go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą [podkreślenie autora artykułu], rzekł do mnie: Ujrzysz tego, na którego Duch zstępuje i na nim spocznie, Ten chrzci Duchem Świętym” (Jana 1, 32-33). Jan Chrzciciel wspomniał, że chrzci, bo został posłany.
Niestety, nie wiadomo również, czy zbory tradycji Apostoła Jana wpisywały się w któryś z wyżej wymienionych nurtów tradycji chrzcielnej, czy też wytworzyły one swoją własną tradycję.
Kolejną kwestią kontrowersyjną jest też to, kogo chrzcili apostołowie, a raczej – czy chrzcili tylko dorosłych, czy może też dzieci?
Moim zdaniem odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Praktyka chrzcielna, zawarta w cytowanym już Didache, zakłada że osoba pragnąca dostąpić chrztu musi pościć i to dłużej niż inni (a przynajmniej taki można wysnuć wniosek z polecenia, żeby osoba ta pościła dzień lub dwa). Osoba taka musiała być zatem świadoma tego, co robi (gdyż musiała się samodzielnie, przynajmniej na tym etapie, do chrztu przygotować), ale czy musiała być dorosła? Okres dojrzewania (także społecznego dojrzewania) wśród wielu narodów starożytnych wyglądał inaczej; inny był też okres życia, po którym uważano człowieka za dorosłego. Jakie kryteria więc brali apostołowie pod uwagę, gdy ktoś prosił ich o chrzest, a byli wśród obcych narodów? Czy w ogóle brali pod uwagę coś innego niż wiarę i szczerą chęć bycia ochrzczonym – jak na przykład wiek i osiągnięcie społecznej dorosłości?
Ponadto: żadne pismo Nowego Testamentu nie wspomina o tym, żeby komukolwiek kiedykolwiek odmówiono chrztu (ewentualnie odmówiono nałożenia rąk, związanego z chrztem – Dz 8, 18-22). W dziejach Apostolskich znajdujemy fragmenty mówiące o tym, że chrzczono całe domy (Dz 16, 14-15 i 32-33 oraz 1 Kor 1, 16). Oczywiście, sformułowanie „i cały dom” nie jest precyzyjne w treści, jednak pozwala wysnuć wniosek, że jeśli pater familias (głowa rzymskiej rodziny) uwierzył i wyraził chęć ochrzczenia siebie oraz swej żony wraz z dziećmi, ale też rezydentów, służbę i niewolników (także z najmłodszymi dziećmi – Nowy Testament jasno mówi, że chrzczono „cały dom”, a ten termin oznaczał wszystkich zamieszkałych), to apostołowie nie odmawiali mu.
Podsumowując: wszyscy chrześcijanie – czyli ci, którzy nazywali siebie uczniami Chrystusa – uważali, że chrzcić należy. Należy także do tego użyć wody, najlepiej żywej (czyli rzeki, strumienia etc.). I to w zasadzie wszystko, jeśli chodzi o rzeczy, które nie budziły kontrowersji wśród pierwszych chrześcijan, jeśli chodzi o praktykę chrztu. Już przed Reformacją, czy Wielką Schizmą wieku XI, czy innymi wydarzeniami, określanymi jako podział Kościoła, istniało mnóstwo tradycji chrzcielnych, niekiedy bardzo różnych od siebie w wielu kwestiach. Niezależnie jednak od tego, jak postrzega się chrzest i z którą tradycją się zgadzamy, wszyscy chrześcijanie zawsze byli zgodni w jednej, najważniejszej kwestii: chrzest jest darem dla człowieka od Boga, źródłem Jego Łaski, która powinna być przekazana każdemu człowiekowi wraz z Ewangelią o Jezusie Chrystusie.
Piotr Uciński – ur. w Zielonej Górze, studiuje teologię ewangelicką na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, pasjonuje się historią, lubi koty i dobrą muzykę.