Biada mi. Zostałem poproszony o napisanie jakiegoś felietonu na Święto Niepodległości. Sprawa wydawałaby się dosyć prosta, ponieważ w dzisiejszym czasie na świecie jak i w Polsce niepodległość jest tematem aktualnie ważnym. Patrząc na próby walki o nią, o niepodległość Katalończyków, Kurdów, ludności Chińskiej jak i Singapuru można się rozpisywać godzinami. Sytuacja w Polsce również pozostawia wiele do życzenia, gdzie tutaj rośnie strach o to, że za własne pieniądze i dla własnych pieniędzy Polacy być może (bo kto wie i kto może mieć takową pewność) porzucają swą wolność. O tym też można by było pisać. Wiele jest aktualnych tematów, które w kontekście niepodległości zajmują nasze myśli i nasz czas. Fakt, może tak być, bo faktycznie lubimy siedzieć i myśleć o innych, którzy sobie gdzieś tam zabierają komuś wolność, zabierają niepodległość. Myślimy na tym jak to inni innym odbierają niepodległość, ale głównie patrzymy na to jak inni NAM odbierają niepodległość. Jaki to ja jestem biedny, pokrzywdzony, bo inni zabraniają mi mieć takie poglądy a nie inne, takie a nie inne pomysły na własne życie, taką a nie inną na przykład fryzurę. Bardzo często i ja się nad tym zastanawiam i uruchamiam swe buntownicze zapędy niczym Muntzer, gotów zdobyć francuską bastylię i obalić każdego cara. Myśląc sobie o tym jakim prawem, ktoś może mi coś narzucać, przecież mam prawo do wolności? Tak czy nie? Wydaje mi się, że każdy mógłby się z tym zgodzić. Bo czy gdybym powiedział Ci dzisiaj widząc Cię drogi czytelniku, że masz zmienić koszulkę na tę w innym kolorze, bo w tej nie wypada czytać tego artykułu, to byś się nie wkurzył na mnie? Zmień tą koszulkę, ale już!!! Ułóż inaczej włosy!!! Co to ma znaczyć, że Twój monitor jest brudny? Czytasz mój artykuł, więc go wyczyść! A jeśli czytasz go na telefonie, to przestań, bo nie życzę sobie by był wyświetlany na tak małym ekranie!!
I co ? Już się wkurzyłeś? Już masz ochotę walnąć mnie w zęby? Tak? To dobrze, bo wiesz gdzie jest granica Twojej wolności. To Twoja sprawa gdzie i jak czytasz ten artykuł, to Twoja wolność, i niepodległość, że mnie to powinno guzik obchodzić. I to jest ta rzecz, nad którą się najczęściej zastanawiamy, jak to inni nam odbierają niepodległość. Ale jest i druga strona medalu. Prawda jest taka, że nigdy nie będziemy wolni od prób zabierania nam wolności. Jedyne co możemy zrobić to nauczyć się nie nastawać na wolność innych. PS: czas się zastanowić nad tym jak ja/Ty odbieramy niepodległość innym.
Właśnie się zorientowałem, że wchodzę znowu na Twoją wolność. Bo zaraz Ci zacznę mówić jak masz żyć. Postaram się jak tylko będę mógł z tego wykaraskać się a jeśli, którymś słowem przejdę Twoją granicę wolności to przepraszam – przypominam tekst ten jest tylko moją próbą zdefiniowania niepodległości – Twoją wolnością jest byś miał swoją definicję.
Wracając do meritum, zacząłem się zastanawiać jak to jest, że ludzie próbują mi coś narzucić i odebrać mi moją niepodległość. Jakim prawem? Co za świnie… Ale świnią jestem i ja… Bo i mi się zdarza komuś narzucać moje poglądy i mój styl bycia. Tak jak i trochę próbuję to zrobić w tym tekście. Moje rozmyślania na temat niepodległości są nakierowane mocno również na nasz Kościół i nasze kościelne społeczeństwo. Zdarzyło mi się kiedyś po pewnym nabożeństwie usłyszeć takie słowa ,,Jak Pana zobaczyłam to mi się bardzo nie podobało, ale jak Pan zaczął głosić to mi się bardzo podobało, ale te włosy to powinien Pan ściąć” – miałem takie lekkie afro w tym czasie. Wkurzyłem się dość, no bo kurza twarz jak ona mogła mi coś takiego powiedzieć… Mnie wielkiemu prze najmądrzejszemu studentowi teologii DRUGIEGO ROKU!!! Kilkukrotnie słyszałem różne też historie, jak to wierni w naszym Kościele pilnują księży, by żyli według wytycznych z SAMEJ góry – by się czesali, bo jak nie to dzwonią do biskupów w tej sprawie, by nie kupowali nawet najmniejszych ilości napojów niskoprocentowych (nawet kiedy jest ku temu okazja), bo wierni i wtedy potrafią zaskoczyć czasem reakcji niczym sam Usain Bolt, informując o zauważonym fakcie zwierzchnika owego księdza, zanim ten zdąży wrócić do mieszkania (a miał tylko 50 m), czy też zabraniając księdzu hodować kur (przecież ksiądz to też człowiek). Dla mnie jako młodszego te sprawy były trochę kuriozalne i nie na miejscu, aż wywołały we mnie gniew. Jakim to prawem ktoś może księżom rozkazywać i od nich wymagać. Teraz już wiem jakim to prawem. Prawem, którym dali im sami księża. Księża przez lata myśleli, że mają monopol na dyrygowanie ludźmi i mówienie im jak mają żyć, że tym samym dali ludziom prawo by Ci dyrygowali ich własnym. Jeśli ktoś nawet mając do tego pewne prerogatywy, mówi komuś jak ma żyć, a sam się do tego nie stosuje (a ksiądz jest w tym wypadku rozumiany kolektywnie) to każdy parafianin i krytyk ma prawo do krytyki. Abstrahując od tematu wolności fakt faktem zadaniem księdza nie jest mówienie jak ludzie mają żyć, jedynie jak mogą. Tak mi się przynajmniej wydaje, że rolą księdza jest głoszenie Ewangelii, a nie tylko Zakonu? A najmądrzejszy student drugiego roku teologii o tym zapominał.
Finał moich rozmyślań jest prosty. Nie chcesz by inni zabierali CI wolność nie dawaj im do tego prawa próbując naruszyć ich.
Moja walka o moją niepodległość finalnie jest walką z samym sobą o waszą niepodległość Moja niepodległość jest waszą niepodległością. Moją wolnością są starania o waszą wolność.
(a rozmyślania o tym gdzie się zaczyna, a gdzie kończy wolność pozostawiam etykom).
Chrześcijanin jest całkowicie wolnym panem wszystkich rzeczy, nikomu nie podległym. … Chrześcijanin jest najuleglejszym sługą wszystkich rzeczy i wszystkim podległy.