Wierzę, ale mam wątpliwości | Maksymilian Gadowski

„Wierzę, ratuj mnie w mojej niewierze!” (Mk 9, 24)

Podany wyżej werset znajduje się we fragmencie historii o uzdrowieniu epileptyka, niemego chłopca opętanego przez demona – Mk 9, 14-29. Ojciec chłopca przyprowadził go do uczniów Jezusa, którzy nie wiedzieli, co z nim zrobić, byli bezradni. Ojciec też nie był w stanie nic zdziałać, też był już bezradny. Kiedy Jezus przyszedł, zapytał załamanego ojca, jak długo syn jest opętany przez demona. Ojciec opowiedział, że zły duch wrzucał chłopca do ognia i do wody, i chłopiec cudem uniknął śmierci. Zdesperowany ojciec zwraca się do Mistrza z Galilei, żeby Ten pomógł zgładzić demona Swoją mocą, jeśli ją posiada. W odpowiedzi Jezus powtarza: Jeśli mam moc? Gdybyśmy my byli na miejscu ojca, to jakbyśmy zareagowali? Przecież wierzymy, że kiedy zwrócimy się z pomocą do Jezusa, to On rozwiąże nasz problem. Tutaj jednak Jezus zadaje pytanie ojcu, czy On ma moc, która zakończy chorobę syna? Czy w tym momencie ojciec nie miał wątpliwości?

Wątpliwości towarzyszą nam przez całe życie. Kiedy się pojawiają, stajemy przed nie lada wyzwaniem i zadajemy sobie pytanie: co mamy zrobić? Sytuacja jest niewygodna, komplikuje się, co robić?! Oczywiście, zawsze mamy jakieś możliwości. Możemy zwrócić się o radę, o pomoc do każdego, żeby uzyskać jakąś wskazówkę, odpowiedź. Zawsze  znajdzie się ktoś, kto nam doradzi, ale nie zawsze rada może być dobra, roazwiązująca nasz problem: co mamy zrobić? Jeśli nie uzyskujemy satysfakcjonującej pomocy i dalej tkwimy w niemałym dołku, to rodzą się kolejne wątpliwości i znowu pojawia się pytanie: co mamy zrobić? W podobnej sytuacji był ojciec, bezradny, zdesperowany, nie mający już pomysłów, jak rozwiązać problem. Uczniowie Jezusa mu nie pomogli, a kiedy Mistrz z Galilei przychodzi, zadaje pytanie: Czy mam moc? Co zrobić?

Niektórzy mogliby odnieść wrażenie, że Jezus nie chce za bardzo pomóc, chce się wysłużyć załamanym ojcem, żeby coś zrobił, w końcu to jego syn. Jak wiemy, Jezus Chrystus nie jest taki, ponieważ pomoże każdemu, kto zwróci się do Niego o pomoc, przecież ma moc, która zakończy każdą słabość, każdą chorobę. Jakby nie patrzeć, łatwo zwrócić się o pomoc do kogoś, kto ma zdolności, możliwości, aby rozwiązać wszelaką ciężką sytuację. Ale czy ojciec wierzył w uzdrawiającą moc Jezusa? Może nie do końca, ponieważ uczniowie Nauczyciela z Galilei nie pomogli choremu chłopcu. W ojcu od razu pojawiła się wątpliwość, czy się uda? Skoro uczniowie nie dali rady, to czy Jezus swoją mocą jest w stanie uzdrowić syna?

Wątpliwości istnieją dalej, ale Jezus zaczyna je rozwiewać. Po tym jak zadał ojcu pytanie, mówi do niego, że „wszystko jest możliwe dla wierzącego” (Mk 9, 23b). Prawdziwa wiara w uzdrawiającą moc Bożą, przepełniona zaufaniem, zawsze jest darem dla człowieka, który znajduje się w potrzasku. Naszej wierze powinna towarzyszyć wielka ufność oparta na Bożej mocy, bo bez tego nie otrzymamy tego co jest dla nas najbardziej potrzebne. Wiara bez zaufania jest pusta, nie wystarczy zadeklarować, że wierzymy. Łatwo powiedzieć, że wierzymy, ale tak naprawdę w głębi duszy nie ma nic, nie ma zaufania, nie ma energii. Czasem myślimy, że wszystko zostanie załatwione za nas, bo wystarczy tylko powiedzieć „wierzę”, ale co za tym się kryje, tego już nie wiemy. Naiwnie patrzymy na Boga i pojawią się w nas wątpliwości.

Ojciec chłopca woła: „Wierzę, ratuj mnie w mojej niewierze!” (Mk 9, 24). Ojciec jest przykładem postawy, kiedy pragniemy, chcemy wierzyć, ale są w nas wątpliwości. Pojawia się sprzeczność, nie wiemy do końca, w którą stronę pójść, a tego chyba nie chcemy. Ojciec wierzy, a zarazem nie wierzy – to jest klasyczny paradoks, którego doświadcza każdy wierzący chrześcijanin. Bywa tak, że coś nie pójdzie zgodnie z planem, nie po naszej myśli, więc nam się to nie spodoba i mamy pretensje, nie tylko do siebie, ale również do naszego Stwórcy, „Panie, Boże, wierzę w Ciebie, a Ty mi taki numer wywinąłeś, zmieniłeś moje plany” itp. Czasem nie rozumiemy działania Boga wobec nas, ale kiedy szczerze wierzymy i mamy ufność w Bogu, to jesteśmy w stanie pogodzić się ze zmianą pewnych planów. Nie jest to proste, ale trzeba wierzyć i modlić się o to, abyśmy byli w stanie sprostać porażce. Uczniowie nie pomogli ojcu, ale Jezus jest w stanie to zrobić. Ojciec musi powierzyć swoją wiarę Ratownikowi z Galilei, aby syn został uzdrowiony. Dla ojca to była ostatnia deska ratunku, był gotów poświęcić wszystko.

„ A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał duchowi nieczystemu: Duchu niemy i głuchy, Ja ci rozkazuję, wyjdź z niego i więcej nie powracaj! A on krzyknął i po licznych wstrząsach wyszedł z niego. Chłopiec leżał jak martwy, tak że wielu mówiło: Nie żyje. Wtedy Jezus wziął go za rękę i podniósł, a on wstał”. Chłopiec został uzdrowiony, a ojciec uszczęśliwiony. Ponadto jego wiara została umocniona, uwierzył w moc Jezusa Chrystusa. Kiedy czegoś bardzo pragniemy, nie wystarczy, tylko poprosić Jezusa, ale trzeba w Jego moc uwierzyć, oprzeć na tym nasze zaufanie, wtedy On obdaruje nas tym, co potrzebujemy – jest to niesamowity dar dla nas.

Kiedy Jezus przyszedł do domu, uczniowie spytali Go, czemu nie byli w stanie pomóc choremu chłopcu? A Jezus odpowiedział im, że pewne cuda wymagają modlitwy. Modlitwa jest bardzo ważna w życiu każdego wierzącego chrześcijanina, musi być przepełniona wielką wiarą oraz zaufaniem. Nawet wtedy, kiedy doświadczymy trudności w naszym życiu, nie można się poddawać. Musimy pamiętać, że wiara nie jest stała, ale ciągle podlega próbom, zmianom, więc w naszych modlitwach należy nieustannie się o nią modlić. Jeśli prawdziwa, szczera i autentyczna wiara towarzyszy modlitwie, to mamy od Jezusa zapewnienie, że zostanie ona wysłuchana. Bez modlitwy nie otrzymamy wiary, zaufania, mocy i energii, które są nam potrzebne do codziennego życia.

Wiara w Jezusa to nie tylko złożenie deklaracji „wierzę”, ale również pójściem za Nim, naśladowanie Go, życie z Nim w wolności. Wolność w Chrystusie to nic innego jak być wolnym człowiekiem, który nie podlega grzechowi. Bo kiedy prawdziwie wierzymy, grzech zostaje nam odpuszczony przez naszego Zbawiciela. Życie w wolności Chrystusowej prowadzi nas do Niego, do życia wiecznego. W każdej chwili możemy stać się wolnymi ludźmi, ale trzeba opowiedzieć się za Jezusem Chrystusem i iść z Nim przez całe nasze życie. „Jeżeli więc Syn was wyzwoli, rzeczywiście będziecie wolnymi” (J 8, 36). Jezus Chrystus wyzwoli nas z niewoli, kiedy prawdziwie będziemy Mu wierzyć i z Nim żyli.

Kiedy mamy wątpliwości, a nikt nie jest w stanie nam pomóc, to nie bójmy się zawołać w modlitwach do naszego Ratownika Jezusa Chrystusa. Jeśli będziemy szczerze Mu wierzyć, wierzyć w Jego moc, uratuje nas, uzdrowi, rozwiąże nasze problemy, rozwieje wątpliwości. Dzięki Jezusowi jesteśmy w stanie pokonywać wszelakie trudności, szczerze wierząc, będziemy zwyciężać, bo wiara nasza to zwycięstwo nad złem, nad ciemnością, nad słabościami i nad chorobami. Nie zapominajmy, jak ważna jest modlitwa w naszym chrześcijańskim życiu, bo dzięki niej możemy wzrastać w wierze i otrzymywać potrzebne dla nas dary według woli Bożej, co daje radość i dobro. Niech nasza wiara nie będzie zachwiana. Cuda się zdarzają, kiedy szczerze wierzymy i mamy zaufanie.

Amen.

Maksymilian Gadowski – urodzony w Cieszynie, luteranin, student teologii ewangelickiej na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Interesuje się teologią historyczną oraz teologią praktyczną.  Pasjonat starej motoryzacji, transportu publicznego oraz literatury kryminalnej.


Opublikowano

w

przez

Tagi: